Donald Trump ogłosił fałszowanie wyborów i wygraną. Amerykańskie stacje przerwały mu transmisję

W trakcie konferencji prasowej obecnie urzędujący prezydent Donald Trump jasno dawał do zrozumienia, że Partia Demokratyczna i jego kontrkandydat Joe Biden oszukują w wyborach. Kilka stacji postanowiło przerwać transmisję z wydarzenia, sugerując, że kompletnie "odleciał".

Donald Trump kolejny raz udowodnił, że zrobi wszystko, by wygrać wybory. Jego wypowiedzi często sięgają absurdu, a tym razem oskarżył Demokratów - w tym Joego Bidena - o "kradzież wyborów" i oszustwo w głosowaniu korespondencyjnym. Swoją "wygraną" ogłosił na konferencji prasowej, ale część stacji telewizyjnych przerwała ich transmisję.

Donald Trump wyciszony przez stacje telewizyjne

Donald Trump wystąpił na konferencji prasowej w Białym Domu i oskarżył kontrkandydata oraz jego partię o nieuczciwe zagrywki związane z głosowaniem korespondencyjnym. Podczas ostatniej konferencji stwierdził, że stał się ofiarą oszustwa, jednak w pewnym momencie jego wystąpienie przestały transmitować niektóre stacje telewizyjne. Jak informuje "New York Times", zrobiły to m.in. MSNBC, ABC, CBS, CNBC i NBC. Największe z nich - CNN i Fox News - pokazały wystąpienie w całości.

Przerwiemy tutaj, ponieważ prezydent wygłosił kilka fałszywych oświadczeń, sugerując, że głosowanie jest sfałszowane - ogłosił prowadzący program "NBC Nightly News", Lester Holt, który musiał najpierw przerwać swój program, żeby pokazać konferencję prasową Trumpa. - Nie ma na to żadnych dowodów - dodał.

Podobnie postąpił David Muir ze stacji ABC, który oświadczył, że "bardzo dużo zostało tu powiedziane, wiec teraz pora na sprawdzenie faktów". Po czym przez 90 sekund punktował Donalda Trumpa. CNN i Fox News, które nie zdecydowały się przerwać transmisji prezydenta, ogłosiły następnie, że całe jego oświadczenie "nie ma poparcia w faktach".

A co takiego mówił Donald Trump? Odniósł się oczywiście do legalności całej koncepcji wyborów korespondencyjnych, które prezydent podważał właściwie od początku:

Jeśli policzymy legalne głosy, to wygrywam z łatwością. Jeśli policzymy głosy nielegalne, to będą próbowali ukraść nam te wybory - mówił prezydent USA.

Jego sztab dotychczas nie przedstawił jednak dowodów świadczących o manipulacji, która mogłyby mieć wpływ na wyniki głosowania. To już kolejna taka sytuacja, w której Trump rzuca oskarżenia niemające pokrycia w dowodach. Jego prawnicy przegrali w czwartek procesy dotyczące podobnych sytuacji, gdy wydawało mu się, że ktoś działa na jego niekorzyść. Sąd w Michigan nie zgodził się na przerwanie liczenia głosów, a w Georgii odrzucił oskarżenie sztabu prezydenta o 53 głosach oddanych bezprawnie. Ten jednak się nie poddaje i zapowiada kolejne sądowe walki.

Zobacz też: Donald Trump nie ufa Melanii? To zdjęcie nie pozostawia złudzeń. Prezydent USA sprawdzał żonę!

Chcą wiedzieć, ile głosów potrzeba i nagle mówią, że znalazły się głosy korespondencyjne. Zadziwiające, że w większości są na jednego kandydata - głosił Trump.

Na razie pewne jest jednak tylko to, że nic nie jest pewne. Głosy w wyborach wciąż jeszcze nie zostały zliczone do końca.

Więcej o: