Joanna Racewicz zamieściła na Instagramie poruszający post, w którym wspomniała zmarłego męża. Paweł Janeczek, ukochany dziennikarki, zginął w 2010 roku w katastrofie smoleńskiej. Pełnił wtedy funkcję oficera Bor. Racewicz z okazji 1 listopada wstawiła do internetu zdjęcie grobu męża, przy którym wypowiedziała się w sprawie zamknięcia cmentarzy z powodu pandemii koronawirusa.
Dziennikarka podkreśliła, że decyzja premiera o zamknięciu cmentarnych bram uderzyła w wierzących i osoby zajmujące się handlem kwiatami oraz zniczami.
Zamknięte bramy cmentarzy. Dzień Wszystkich Świętych inny niż wszystkie. "Tradycja jest mniej ważna niż zdrowie" - mówi premier i zaskakuje. [...] Współczuję każdemu, dla którego ten dzień był szansą na godny zarobek. Szansą wyglądaną od roku. Współczuję też tym, którzy chcieli właśnie tego dnia położyć kwiaty na płycie i podumać o zmroku.
Zobacz też: Joanna Racewicz z synem u fryzjera. Igor coraz bardziej przypomina zmarłego ojca. "Cały tato"
Racewicz przyznała także, że coroczne nawiedzanie cmentarzy przerodziło się w społeczny obowiązek i utraciło część swojego głębszego znaczenia. Dziennikarka nawiedza grób męża bez względu na kalendarz świąt. Zdradziła również, że jej syn Igor zostawia na grobie ojca szczególne podarunki:
Polskie cmentarze 1 listopada mają w sobie magię, której nie da się porównać z niczym innym. […] Może jednak stać się mechanizmem, przymusem, imperatywem, w którym więcej "muszę" niż "chcę". Proszę mnie dobrze zrozumieć - szanuję potrzebę odwiedzenia grobów tego dnia. I jednocześnie - właśnie wtedy omijam cmentarze. Wszyscy, którzy kiedykolwiek nas kochali [...] - nie żyją w sensie ścisłym i linearnym. […] Nie ma żadnego znaczenia, kiedy przyniosę różę. Nie ma znaczenia, kiedy nasz syn położy jarzębiny i kasztany. Albo muszelki. […] Obcy jest mi "wyścig" na piękniejsze wieńce i "płomienniejsze" znicze, ale szanuję przekonania myślących inaczej.
Na fotografii zamieszonej przez Joannę Racewicz płyta nagrobna ozdobiona jest jarzębiną, kasztanami i różą. Mama Igora na koniec instagramowego wpisu pokusiła się o stwierdzenie, że problemy handlarzy kwiatami wynikają nie tylko z pandemicznych obostrzeń, ale wpływ na nie ma także polska mentalność:
Przykro mi z powodu strat każdego, kto przez rok wcześniej hodował chryzantemy i w ostatniej chwili dowiedział się, że para pójdzie w gwizdek. Możecie mnie Państwo odsądzić od czci i wiary, ale uważam, że nie byłoby problemu, gdyby nadwiślańska tradycja nie wymagała "zastaw się, a postaw się". Gdyby wystarczyło nam położenie kamienia na nagrobku. […] Nas nauczyli inaczej. [...] Niech z nich urośnie blask, który sięgnie świata, gdzie nie ma ocen, gniewu, żalu, grzechu i nienawiści.
Joanna Racewicz chętnie zabiera głos na tematy społeczne. Niedawno na instagramowym profilu opowiedziała historię kobiety, która straciła dziecko i w ten sposób odniosła się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
Uważacie, że dziennikarka trafnie oceniła tendencję do przepychu, która jest wyraźnie widoczna na polskich cmentarzach?