Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji wywołał ogólnopolski strajk. Tysiące ludzi wyszło na ulice protestować przeciwko orzeczeniu, według którego aborcja w przypadku ciężkich wad płodu jest niezgodna z Konstytucją RP. Głos zabrały także gwiazdy, a niektóre z nich opowiedziały w sieci swoje traumatyczne historie. Joanna Koroniewska przyznała, że straciła sześć ciąż, a Martyna Gliwińska zdradziła, że radzono jej usunięcie nieplanowanej ciąży.
Głos w sprawie zabrała też Joanna Racewicz, mama 12-letniego Igora. Dziennikarka wstawiła na swój instagramowy profil swoje czarno-białe i podzieliła się z fanami poruszającą historią. Opowiedziała o kobiecie, która straciła dziecko:
Opowiem wam dzisiaj jeszcze jedną czarno-białą historię. Historię kobiety, która bardzo chciała zostać mamą. Próbowała wiele razy i zawsze bez skutku. Pamięta czerwone plamy na kwiecistej sukience, pamięta strach i ból na szpitalnym korytarzu. Poczucie straty i zawodu, jaki sprawiła tacie Maleństwa. Tak, zawsze była dobra w oskarżaniu samej siebie - zaczęła swój wpis Racewicz.
Kobieta wspominana przez dziennikarkę dowiedziała się o śmierci swojego dziecka podczas badania USG:
Odżyło też wspomnienie pewnego USG, kiedy naiwnie spodziewała się, że zobaczy zarys małej główki i usłyszy bicie serduszko. Badanie ciągnęło się w nieskończoność. Doktor milczał, a zmarszczka na czole pogłębiała się z każdą chwilą. […] "Przykro mi, pani dziecko nie żyje"- wycedził w tej scenerii. […] Nie pamięta, jak wybiegła z gabinetu, zapomniała gdzie zaparkowała samochód. [...] Usiadła na schodach i zamieniła się w jedno wielkie wycie - czytamy.
Zobacz też: Joanna Racewicz z synem u fryzjera. Igor coraz bardziej przypomina zmarłego ojca. "Cały tato"
Kontakt z lekarzem prowadzącym ciążę nie uspokoił kobiety. Lekarka kazała jej czekać, a kobieta poczuła się "grobem dla własnego dziecka":
Kiedy dowlokła się wreszcie do domu, zadzwoniła do lekarki, która prowadziła ciążę. - "To smutne bardzo, proszę się uspokoić. Uprzedzałam, że może być różnie, że dziecko jest słabe... Proszę się uspokoić i chwilę na mnie poczekać. Jestem na rodzinnych grobach, wracam 2 listopada i wtedy się panią zajmę" - Mam czekać? - krzyczała do słuchawki kobieta - naprawdę? Chce pani, żebym była grobem dla własnego dziecka i chce, żebym była spokojna?
Dziennikarka przyznała, że wspominana przez nią kobieta jest wdzięczna Bogu za to, że nie postawił jej w jeszcze trudniejszej sytuacji.
Teraz... Teraz mówi: "Dziękuję, Panie Boże, że wybrałeś za mnie. Jestem Ci wdzięczna, że zabrałeś moje dzieci, bo zapewne nie przeżyłyby bez pępowiny... Dziękuję, że nie skazałeś mnie ani na wybór, ani na heroizm. I jestem szczęśliwa, że dałeś mi Syna. Syna lepszego niż marzenie"
Internauci byli poruszeni historią zamieszczoną przez Racewicz. Pod wpisem pojawiły się dziesiątki komentarzy:
Bardzo mocno przytulam! I ogromnie dziękuję za ten wpis
Najpiękniejsze, co dziś przeczytałam.
Jakże potrzebne słowa.
Joanna Racewicz w 2004 roku wyszła za mąż za porucznika Pawła Janeczkę, a w 2008 roku na świat przyszedł ich syn Igor. W 2010 roku mąż dziennikarki zginął w katastrofie smoleńskiej. Janeczko pełnił wtedy funkcję oficera BOR.
Zobacz też: Joanna Racewicz znacząco zmieniła fryzurę. "Uwielbiam to". Internauci podzielają jej opinię
Trwa strajk kobiet - tu możesz śledzić wydarzenia. Gazeta.pl daje swoje wsparcie.