Mariah Carey w rozmowie z "People" zdobyła się na osobiste wyznanie. Wokalistka cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową, która od lat utrudnia jej normalne funkcjonowanie. Dopiero niedawno postawiono jej diagnozę i przepisano odpowiednie leczenie.
Przez długi czas myślałam, że cierpię na zaburzenia snu. Ale to nie była typowa bezsenność, nie leżałam w łóżku, licząc owce. Bez przerwy pracowałam. Ciągle byłam poirytowana i przestraszona, że kogoś zawiodę - wyznaje Carey.
Żyłam w zaprzeczeniu, izolacji i strachu, że ktoś mnie zdemaskuje. Ten ciężar mnie przygniatał.
Wahania nastrojów od euforii do nieopisanego smutku były wykańczające, ale lekarze nigdy nie diagnozowali u Carey choroby dwubiegunowej. Zamiast tego leczyli ją na depresję.
Myślę, że moje epizody depresyjne były spowodowane spadkami energii. Czułam się taka samotna i smutna, a także winna, że zaniedbywałam karierę.
Dziś Carey zapewnia, że jest w bardzo dobrym miejscu swojego życia. Leczenie przynosi pożądane efekty, a ona może w spokoju skupić się na rodzinie i muzyce. Obecnie pracuje nad materiałem na nową płytę.
WJ