Anna Młynarczyk to finalistka programu "Project Runway", który miał być szansą dla młodych projektantów na rozwój i założenie własnej marki. Tak było i w jej przypadku. Choć nie wygrała, spełniła swoje marzenie i zaczęła tworzyć pod szyldem Annomalia. W sieci pojawił się jednak obszerny wpis Tomasza Góralczyka, który rzuca złe światło na jej działalność. O co chodzi? Góralczyk przez 6 miesięcy miał pracować dla niej jako asystent, co opisał w tekście "Praca przez 6 miesięcy za darmo dla polskiej (pseudo) projektantki". Możemy w nim przeczytać, że Młynarczyk ponoć wykorzystywała swoich pracowników, nie płaciła im, a także oszukała jednego z klientów.
Kilka słów (jak zawsze skromnie) o mojej darmowej pracy przez 6 miesięcy z pseudo projektantką Anną Młynarczyk finalistką II edycji Project Runway TVN www.Annomalia.net - dodam tylko że nie jest to żadna prowokacja, wizualizacja level up 2.0 czy kłamstwo na potrzeby reklamy tylko sama prawda.
Współpraca Góralczyka z Młynarczyk zaczęła się jak każda inna. Znalazł on ogłoszenie, wysłał CV i jak dodaje - "niestety" - udało się. Od 11 stycznia 2016 roku Góralczyk był asystentem Młynarczyk. Tego samego dnia dostał od niej listę zadań, do których należało m.in. znalezienie w internecie umowy o współpracy z podpunktem o zaufanie poufności. Wszelkie inne kwestie nie zostały uregulowane. Został on jednak ponoć poinformowany, że wynagrodzenie będzie dostawał nieregularnie.
Co należało do jego codziennych obowiązków? Lista jest naprawdę ciekawa i zdecydowanie wykracza poza standardowe zadania asystenta.
Podczas naszej „współpracy" zajmowałem się drobnymi zadaniami jakie należą do obowiązków asystenta (np. wysyłałem paczki, dostarczałem ubrania, zamawiałem tkaniny itp.), jak również stworzyłem stronę internetową i edytowałem drugą, tworzyłem grafiki na stronę, stylizowałem podczas nagrania teledysku i sesji zdjęciowej, tworzyłem materiały do prezentacji inwestorów i w między czasie zajmowałem się Facebookiem i Instagramem marki.
Dalej robi się jednak mało ciekawie. Do maja Góralczyk miał nie dostawać za wykonywaną pracę wynagrodzenia. Młynarczyk zapewniała go ponoć jednak, że gdy tylko zostanie podpisana umowa z inwestorem, wszystko zostanie uregulowane. Nie zostało. Wtedy też Góralczykowi udało się dotrzeć do poprzedniej asystentki, która także miała zostać przez projektantkę oszukana.
W końcu w czerwcu 2016 roku Góralczyk postanowił podsumować swoją współpracę z marką Annomalia i poprosił o rozliczenie za przepracowany okres. Jak czytamy w tekście, nie otrzymał go. Dlatego też po kilku próbach bezskutecznego porozumienia się z projektantką, złożył sprawę do sądu.
Rozprawa odbyła się we wrześniu, ale Młynarczyk się na niej nie pojawiła. Wyrok sądu był przychylny dla Góralczyka - wydał on nakaz zapłaty na spółkę Annomalia.
Ze względu na brak zapłaty, sprawa została skierowana do komornika i tam utkwiła, ponieważ projektantka ma skutecznie uchylać się od spłaty zasądzonej kwoty.
W styczniu 2017 roku, mimo przegranej w sądzie, projektantka chciała zawrzeć z Góralczykiem ugodę. Oto, co miała zaproponować byłemu pracownikowi.
Anka odezwała się do mnie dopiero na początku stycznia br. chcąc zawrzeć ugodę mimo że sprawa już jest wygrana, proponując spłatę 1/3 zasądzonej przez sąd kwoty w zamian za wycofanie postępowania egzekucyjnego u komornika tłumacząc to tym że więcej niż 1/3 kwoty zasądzonej przez sąd mi się nie należy pouczając mnie przy tym co znaczą słowa netto i brutto - czytamy we wpisie.
Na tę chwilę sprawa trwa dalej. Młynarczyk wciąż nie spłaciła byłego asystenta i uzależnia to od "ewentualnych osób chcących zainwestować w jej markę". A oto fragment ich rozmowy.
Udało nam się skontaktować z Anną Młynarczyk, która nie kryła zaskoczeniami informacjami, jakie wczoraj pojawiły się w sieci. Projektantka przyznała, że współpracowała z Góralczykiem, ale od początku na zasadach bezpłatnego stażu.
Współpracowałam z Panem Góralczykiem od stycznia 2016 roku. Umówiliśmy się na bezpłatny 3 miesięczny staż, moja marka dopiero raczkowała, więc wszystko odbywało się w przyjaznej atmosferze na zasadach uprzejmości. Po upływie 3 miesięcy powiadomiłam Pana Góralczyka, że z powodu przeciągających się rozmów z inwestorami nie jestem w stanie z nim podjąć współpracy w tym momencie i musimy zakończyć współpracę. Pan Góralczyk powiedział Mi, że wierzy w wizję marki i chce być w dalszym ciągu częścią projektu, mimo niepewnych warunków płatniczych. Padła propozycja regulacji od momentu wejścia inwestorów.
Swoją nieobecność na rozprawach sądowych Młynarczyk uzasadniła tym, że korespondencja przychodziła pod nieaktualny adres.
W czerwcu zostałam poinformowana, że albo natychmiast zapłacę za okres od stycznia, czego oczywiście nie zrobiłam, ponieważ uznałam to roszczenie za niezgodne z naszymi wcześniejszymi ustaleniami. Pan Góralczyk skierował sprawę do sądu, którą przegrałam z powodu nieuczestniczenia w procesie, spowodowanego wysyłaniem korespondencji sądowej na nieaktualny adres. Wyrok został wydany poza moją wiedzą i kiedy się o tym dowiedziałam, chciałam załatwić sprawę polubownie z Panem Góralczykiem. Kwota, która została zasądzona była absolutnie nieadekwatna do wykonywanej pracy i nie miała nic wspólnego ze stawkami, na jakie się uprzednio umówiliśmy. Pan Góralczyk odmówił polubownego załatwienia sprawy, więc znaleźliśmy się w punkcie, gdzie spółka Annomalia reguluje należności przez komornika zgodnie z wyrokiem sądu.
Projektantka dodała na koniec, że dba o atmosferę i swoich współpracowników.
Jest mi wyjątkowo przykro z powodu zaistniałej sytuacji, ponieważ staram się traktować moich pracowników z należytym szacunkiem i zawsze rozwiązywać problemy w gronie współpracowników. Aktualnie współpracuje z dużą grupą młodych ludzi, którzy nie mają żadnych trudności we współpracy ze mną. Mam nadzieję, że ta sprawa bardzo szybko się wyjaśni, ponieważ zależy mi na tym, żeby obie strony doszły do konsensusu.
A co Wy o tym wszystkim myślicie?
AW