W programie "Love Island. Wyspa miłości" pojawia się coraz więcej emocji. 12. odcinek najnowszego sezonu przyniósł z pewnością wzruszające chwile. Jeden z uczestników reality show podczas randki ujawnił smutną historię ze swojego życia. Trudne wspomnienie sprawią, że wielu widzów nie będzie potrafiło powstrzymać łez.
Reality show emitowane na TV4 wzbudza coraz większe zainteresowanie. W grę zaczynają wchodzić uczucia, które mogą namieszać wśród uczestników. Najnowszy epizod dziewiątej edycji był owiany sporymi emocjami. W ostatni odcinku widzowie byli świadkami "przetasowania" par. To doprowadzi do wielu zmian, zwłaszcza w przypadku niektórych uczestników. Szczególnie chodzi o Wiki, która niekoniecznie pała sympatią do Daniela. Problemem będzie także fakt, że u boku Emi pojawi się Adrian, co bardzo zaniepokoi Dana. Są jednak ci, których taki obrót spraw nie zasmuci, a wręcz uraduje. Sytuacja sprawi, że Patrycja i Bartek, ku uciesze obu, udadzą się na randkę. Epizod będzie opiewał także w zaskakujące zwroty akcji. W odcinku zobaczymy zbliżenie Jarka i Zuzy, który na tyle zaufa kobiecie, że zdecyduje się na emocjonalne wyznanie. Jak wspomniał, nie miał okazji poznać mamy. Gdy był jeszcze małym chłopcem, stracił ojca.
Mnie wychowała babcia i ciocia. Nie miałem właśnie okazji zbytnio poznać swoich rodziców
- wyznał uczestnik show.
Do "Love Island. Wyspa miłości" dołączyła nowa osoba. Tym razem jest to Piotr Kowalczyk. Już od jakiegoś czasu zapowiadano, że mężczyzna dołączy do pozostałych uczestników i zamieszka w willi. Pierwszą randkę Piotr odbył z Darią. - Jest hot. Bardzo fajne to wrażenie z rana (...) Wszystko się zgadza - tak kobieta skomentowała nowego znajomego. Piotr rozmawiał także z Asią, z którą złapał dobry kontakt, o co zazdrosny był Rafał. Okazuje się, że nowy uczestnik jest trenerem personalnym. Brał także udział w wielu pokazach kulturystycznych. Jeśli chodzi o związki, bardzo ceni sobie bliskość drugiej osoby.