Więcej o programie "Rolnik szuka żony" znajdziesz na Gazeta.pl
Realizowane na potrzeby telewizji publicznej randkowe show "Rolnik szuka żony" jest najpilniej strzeżoną produkcją TVP. Prowadząca program Marta Manowska nie zdradza wielu szczegółów z planu. Zarówno uczestników, jak i ekipę obowiązują pewne zasady.
Każdy uczestnik, który zgłosi się do programu "Rolnik szuka żony" jest dokładnie sprawdzany przez produkcję show. Na tej podstawie typowana jest grupa około 25 osób, która przechodzi kolejne sito eliminacyjne. W tym przeprowadza się wywiady, filmuje dom kandydata, robi rekonesans w okolicy. Wybierana jest dziesiątka, która występuje w programie zerowym. Kandydaci, którzy ostatecznie trafią do oficjalnej edycji, muszą podpisać wielostronicowe zobowiązania, między innymi dotyczące zachowania dyskrecji. Wówczas każdy z bohaterów dostaje swojego opiekuna, który czuwa nad przebiegiem nagrań.
W podpisanej umowie wiele aspektów produkcji obwarowane jest karami finansowymi. Na dodatek nie są to małe kwoty. Taką informację podał portal Pomponik, który rozmawiał z jednym z uczestników.
Najniższa kara w "Rolniku" wynosi 20 tysięcy złotych, a najwyższa prawie 100 tysięcy. To dlatego chłopaki boją się rozmawiać o tym, co działo się podczas nagrań nawet między sobą - zdradził jeden z byłych uczestników show.
Również pracownicy produkcji muszą zachować dyskrecję. Największa odpowiedzialność spoczywa na opiekunach uczestników. Nawet oni nie mogą między sobą wymieniać informacji.
Zwróciliśmy się do Telewizji Polskiej w tej sprawie o komentarz, jednak do czasu publikacji tekstu, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.