Katarzyna Dowbor prowadzi program "Nasz nowy dom" nieprzerwanie od 2013 roku. Dziennikarka policzyła, że przez ten czas udało się już pomóc 241 rodzinom. W rozmowie z nami zdradziła, czy utrzymuje kontakt z niektórymi uczestnikami show.
Katarzyna Dowbór w rozmowie z Plotkiem powiedziała, że bardziej niż remonty pamięta ludzi, których przez ostatnie osiem lat spotkała na planie "Naszego nowego domu". W pamięci ma zwłaszcza dziecięcych bohaterów produkcji. Zapytana o to, czy utrzymuje kontakt z niektórymi rodzinami, przyznała, że wie, co dzieje się u podopiecznych polsatowskiego formatu.
Trudno by mi było z 241 rodzinami utrzymywać kontakt, bo nie miałabym czasu już na pracę i swoje życie, ale oczywiście reżyserzy, nasza produkcja wiedzą, co się u rodzin dzieje. Mówimy o nich, że to są nasze rodziny. Jeżeli ktoś był pod naszymi skrzydłami, to czasem staramy się tak z góry, jak taki anioł, zajrzeć i zobaczyć, co się w tym domu dzieje - powiedziała.
Gospodyni programu przyznała też, że pozytywne emocje budzą nie tylko bohaterowie "Naszego nowego domu", ale także ich sąsiedzi, którzy pojawiają się na planie, by pomóc ekipie w sprzątaniu przed finałem odcinka.
Bardzo często widać w programie, jak sąsiedzi przychodzą z ciastkami. Przechodzą posprzątać po remoncie, bo to jest dla nas najtrudniejszy moment, kiedy musimy już kończyć, a jeszcze trzeba podwórko zagrabić, śmieci pozbierać. Tu sąsiedzi są bardzo pomocni, podobnie koleżanki i koledzy ze szkoły, z pracy. W 90 procentach przypadków są bardzo fajne reakcje sąsiadów, bardzo często mówią "O dobrze, że im robicie, bo żyło im się ciężko".
Dowbor dodała też, że czasem - niezwykle rzadko - zdradzają się nieprzyjemne sytuacje, których prowodyrami są - jak się domyślamy - zazdrośni sąsiedzi.
Zdarzały się jakieś przykre incydenty, ale staramy się o nich zapominać, bo było ich tak mało na te 241 domów, że nie ma co o nich myśleć - powiedziała prezenterka.
Jesteście fanami programu?