• Link został skopiowany

"Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor po jakimś czasie odwiedziła uczestników. To, co zobaczyła, ją przeraziło. "Nie godzę się na takie rzeczy"

Katarzyna Dowbor zyskała ogromną sympatię widzów programu "Nasz nowy dom". W najnowszym wywiadzie opowiedziała nieco o ciemniejszej stronie pracy na planie. Gdy wróciła do bohaterów, była zawiedziona i oburzona tym, co zobaczyła.
Katarzyna Dowbor
KAPIF

"Nasz nowy dom" to bez wątpienia jeden z ulubionych formatów widzów Polsatu. Fani niedawno martwili się, gdy wszyło na jaw, że w najbliższej ramówce zastąpi go program "Wolni od długów". Okazuje się, że to jedynie chwilowe zastępstwo, a nowe odcinki "Naszego nowego domu" będą kręcone w najbliższych dniach i emitowane jesienią. Katarzyna Dowbor w najnowszym wywiadzie opowiedziała nieco o kulisach powstawania show.

Zobacz wideo Katarzyna Dowbor pokazuje, jak przystroić dom na święta

"Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor po jakimś czasie odwiedziła uczestników

Katarzyna Dowbor w rozmowie z portalem naTemat przyznała, że najbardziej męczące są dla niej dojazdy na plan programu. Dziennikarka w zeszłym sezonie przejechała wiele kilometrów.

Jesteśmy w trasie non stop. W ostatnim sezonie praktycznie nie odpoczywaliśmy. Fizycznie jest to bardzo ciężka praca, ponieważ robimy ogromną liczbę kilometrów. W zeszłym sezonie przemierzyłam 20 tysięcy kilometrów = jak dobry kierowca ciężarówki - mówiła.

Jesteście ciekawi, czy osoby z programu "Nasz nowy dom" sprawdzają, jak wiedzie się uczestnikom po remoncie ich domu? Okazuje się, że nie ma czasu na odwiedziny, choć zdarzył się wyjątek. Niestety niemiły.

Raz zdarzyło mi się przyjechać do bohaterów jednego z wcześniejszych odcinków, bo byłam z ekipą w okolicy. Jeśli chodzi o dom, nie można było powiedzieć złego słowa, natomiast nie podobało mi się traktowanie psa. To był duży i łagodny pies trzymany na łańcuchu i nigdy niewyprowadzany. Przed remontem umawialiśmy się, że będzie miał lepsze warunki, kupiliśmy mu budę - mówiła prowadząca show.

Katarzyna Dowbor musiała interweniować w tej sprawie. 

Kiedy przyjechałam, pies był znowu uwiązany na łańcuchu, który nawet tej budy nie sięgał. Pani była oburzona, że zakłócam jej spokój, ale porozmawiałyśmy i zgłosiłam sprawę fundacji zajmującej się zwierzętami, aby monitorowała sytuację. Nie godzę się na takie rzeczy. Jeśli czujemy się odpowiedzialni za rodzinę, to za całą, a dla mnie zwierzęta są członkami rodziny - podsumowała.
 

Trudno się z nią nie zgodzić!

ZOBACZ TEŻ: Dziewczyna Jarosława Bieniuka wystąpiła w "Żonach Hollywood". Wspomina: Nie chciałam być w tym programie

Więcej o: