Peszek i Mazurówna? Można pomyśleć, że Wojewódzki idzie na łatwiznę. Zaprasza je, więc będzie pstrokato, krzykliwie i kontrowersyjnie. Okazuje się, że mimo iż te dwa nazwiska zdawały się być gwarancją jarmarcznej atmosfery, to w rzeczywistości wzniosły program na poziom, którego chyba nawet sam prowadzący się nie spodziewał.
Bez wątpienia poważną rozmowę, stanowiącą intelektualne wyzwanie, zawdzięczać można Marii Peszek. Trzymała Kubę krótko i nie pozwalała schodzić mu do rejestru wulgarnych i oklepanych żartów. Punkt wyjścia stanowiła najnowsza płyta artystki "Jezus Maria Peszek". Traktuje ona o egzystencjalnych sprawach, istnieniu Boga, eutanazji, tożsamości. Czemu artystka kończy z pochwałą hedonizmu?
Artysta nie jest od tego, żeby było przyjemnie wesoło i śmiesznie. Od tego jest kabaret i taki program jak twój - Peszek komentowała ostro żarciki Kuby na temat jej osoby.
Dla wielu osób, podejmowanie tematu religii i wiary, oznacza zawsze tylko sposób na dobrą reklamę. Niezależnie od tego, z której strony sceny politycznej znajduje się mówca. Przyzwyczajono nas, że nie można mówić o Bogu samym w sobie, lecz zawsze jest to tylko pretekst do lansu. Lansu na zaszczutego ateistę lub lansu na uciemiężonego tradycjonalistę.
X-NewsPolska nie jest gotowa na luźną dyskusję o religii - mówił Kuba.
Być może nie jest, ponieważ nikt nie prowadził wcześniej takich właśnie dyskusji o religii, które nie byłyby wpisane w polityczny PR?
Nie podoba mi się, że jeżeli zabierałam głos w sprawach, które są ważne dla każdego człowieka - bo każdy zadał sobie albo zada takie pytanie, czy jest Pan Bóg i czy jest do czegoś potrzebny - to nie ma zrozumienia! - zauważyła słusznie Peszek.
Brakiem zrozumienia wykazał się także sam prowadzący. Jednak Maria szybko postawiła go do pionu.
Bo Boga nie ma! Bo gdyby był, to Hołownia by się dogadał i TVN nie miałby problemów! - starał się nieco rozluźnić atmosferę Wojewódzki.
Kuba! Ja sobie nie robię z tego jaj! Mówię o rzeczach, które są dla mnie ważne. O których każdy kiedyś myślał. A to jest wyjątkowe, bo nie każdy o tym pisze piosenki. Ba! O kwestiach egzystencjalnych się nie pisze piosenek! - przywołała go do porządku Peszek.
Czy nie pisze nikt? Na pewno pisze niewielu. Tym bardziej, w taki sposób jak robi to Peszek. Sama zresztą to podkreśliła.
To jest Credo Marii Peszek. Ona mówi, że Pan Bóg nie jest potrzebny do niczego, że Pan Bóg może czasem przeszkadzać. Jest wymyślony przez człowieka, żeby zaciemnić obraz i odebrać zwierzęcość. Nie mówię Wam, że tak jest. Ja mówię, że ja tak myślę, że tak jest.
Jak bardzo dziś brakuje tego typu przekazów, nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Wystarczy włączyć telewizor. Na 500 kanałach pokazują nam te same gadające głowy, przedkładające swoje własne, prywatne prawdy objawione. Wszyscy przekonani o własnej nieomylności, nie jesteśmy w stanie nawet usłyszeć drugiego człowieka. Dociera do nas jedynie to, że mówi inaczej, czyli źle. Jak zauważył trafnie Kuba:
W Polsce każda inność jest do wy**nia.
To zdanie mogłoby chyba stać się mottem naszej rzeczywistości. Każdą inność tępimy. Kuba wielokrotnie podkreśla, jak bardzo jest nienawidzony przez środowisko związane z PiS-em. Jednak nie pozostaje im przecież dłużny. Też zwalcza inność - tylko inną.
X-NewsKwintesencją pojęcia "inności" był drugi gość Kuby , Krystyna Mazurówna. Jej zabrakło powagi i determinacji Peszek, nie poradziła sobie z żarcikami Wojewódzkiego i rozmowa zeszła na bardziej błahe tematy. Trzeba jednak przyznać, że tancerka broniła się przed tym dzielnie.
Pytaj mnie o Boga, ojczyznę, a nie ile minut ja się maluję. Co cię to obchodzi!
Kuba ewidentnie nie miał dla Mazurówny przygotowanego zestawu poważnych pytań.
No dobra, to w co wierzysz?
W siebie. Święte krowy mi się też podobały, ale nie na tyle, aby w nie wierzyć - odpowiedziała Mazurówna.
Taka elokwencja jego gościa też wyraźnie zaskoczyła Wojewódzkiego . Często nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Dlatego nierzadko przewijał się motyw seksualny - ulubiony temat rozmów Kuby.
X-NewsNa szczęście Mazurównie udało się powiedzieć kilka mądrych zdań. Jednak siadaniem Kubie na kolanach czy zaglądaniem w biust Wodziance umniejszyła ich powagę. Jedna jej wypowiedź zapadła nam w pamięć i nie zdyskredytowały jej przedziwne działania choreografki.
Ja jestem odważna? Bo się tak ubieram? Gdzie tu odwaga? Wkładam majtki, spódnicę - zwyczajna sprawa. Ja po prostu jestem wolna. Wolna! Nic nie muszę.
Takiego uczucia można zazdrościć i zarazem życzyć innym. My takie życzenia składamy Kubie. Oby poczuł się wolny od kiepskich żartów czy etykietki uciemiężonego liberała, i także w kolejnych odcinkach prowadził równie ciekawe rozmowy.
zuz