Doda marzyła o tym od bardzo dawna. Po tym, jak dostała bana w TVN i TVP, przez co występowała na niewielu festiwalach, zaczęła snuć plany o ogromnej trasie koncertowej. W październiku 2022 roku pochwaliła się albumem "Aquaria" i cieszył się ogromną popularnością. Ostatecznie zdecydowała się na zorganizowanie serii występów w Warszawie, a przygotowania relacjonowała w "Doda. Dream show" w Polsacie. Wygląda na to, że natłok pracy ją wykończył.
To był bardzo intensywny okres w życiu Dody. W hali przy ulicy Łubinowej występowała 7,8, 12, 14 i 15 października, co wiązało się z krótkim czasem na odpoczynek po sporym wysiłku. Odbiło się to na zdrowiu artystki, która w nowym wpisie na Facebooku wyznała, że jej głos nie jest w najlepszym stanie. Jednocześnie jest jednak wdzięczna za to, że mogła wziąć udział w tak ogromnym wydarzeniu i wystąpić przed kilkunastoma tysiącami fanów.
Dziś ostatni z pięciu koncertów w stolicy, który łącznie zgromadził prawie 15 tysięcy ludzi pod sceną "Aquarii". Właśnie uświadomiłam sobie, że w ciągu tygodnia, łącznie z próbą generalną, zagrałam sześć (!!!) PEŁNYCH KONCERTÓW na żywo. Mój głos ledwo żyje, ale było warto. Kto dziś się wybiera posłuchać mojego syreniego wycia? - pisała Doda na Facebooku.
Doda podeszła do przygotowania koncertów "Aquarii" z ogromnym zaangażowaniem. W programie emitowanym na Polsacie zażyczyła sobie wydarzenia z przytupem na poziomie międzynarodowych gwiazd. Była gigantyczna muszla i bardzo efektowne wizualizacje, które zagrały główne skrzypce. Zwracały one uwagę widowni, mimo że sama Rabczewska popisała się niezłymi umiejętnościami. Latała niczym Mary Poppins oraz wykonywała skomplikowane cyrkowe akrobacje. Nie obyło się jednak bez wpadek, chociażby deszczownicy, która w pewnym momencie się wyłączyła. Na jednym z koncertów pojawił się nasz redaktor Bartosz Pańczyk. Jego opinię na temat wydarzenia przeczytasz TUTAJ. Zdjęcia Dody z koncertów znajdziesz w naszej galerii na górze strony.