Małgorzata Tomaszewska-Słomina
Ma 26 lat i jest jedną z najseksowniejszych polskich pogodynek. Nie została piłkarką nożną, jak jej sławny ojciec, bo nie wytrzymała rozgrzewki, jaką jej zafundował. Nie została też tenisistką stołową, jak jej sławna mama, Katarzyna Calińska-Tomaszewska, mistrzyni polski w tenisie stołowym, bo nigdy nie była w tym dobra.
Zawsze żyłam w cieniu sukcesów mojej mamy i mojej babci. Moja głowa nie była do tego stworzona. Jak nie czuję się dobra w tym, co robię, to tracę zapał i chęci - mówiła w rozmowie z portalem Ofsajd.onet.pl.
Wolała dostać się do telewizji, bo tak sobie wymyśliła. I od razu zderzyła się z falą opinii, że pracę przed kamerą załatwił jej ojciec.
Nawet spodziewam się takich komentarzy. Wiem, że one będą mimo wszystko. Nawet jak udowodnię, że jestem dobra w tym, co robię. Tutaj żadnej pomocy nie było. Wysłałam CV do Sportklubu i dostałam się przez rozmowę kwalifikacyjną. Tyle - tłumaczyła w rozmowie z naTemat.
Co ciekawe, z ojcem nie mieszka od 11. roku życia, ale nazwisko robi swoje. A przed kamerą odnalazła się między innymi dlatego, że wcześniej zajmowała się modelingiem.
Siedziałam trochę w modelingu, od piętnastego roku życia. Byłam w supermarkecie, jakaś pani mnie zaczepiła i zaprosiła na casting. Także wiedziałam, co robić przed kamerą. Ale od strony dziennikarza, od strony pytającej, tutaj nie miałam żadnych doświadczeń - opowiadała w rozmowie z naTemat.
Screen z Facebook.com/Małgorzata Tomaszewska-Słomina
