Bycie córką prezydenta to nobilitacja? Patrząc na ostatniej wydarzenia, wydaje nam się, że nie do końca. Ola Kwaśniewska często w wywiadach powtarzała, że nie chciała żeby jej tata wygrał wybory i dlatego ciężko jej było pogodzić się z decyzją społeczeństwa. Ola pragnęła żyć tak jak jej rówieśnicy. Przez wiele lat starała się żeby jej życie, chociaż z pozoru wyglądało na normalne. Dziewczyna zrezygnowała z ochrony i jeździła na uczelnię autobusami.
Jej życie zmieniło się, gdy zdecydowała się wziąć udział w programie "Taniec z gwiazdami". Ola doszła do finału i stała się w ciągu paru miesięcy jedną z najpopularniejszych osób w Polsce. Producenci programu "Dzień dobry TVN" zaproponowali Oli współpracę, ponieważ wiedzieli, że jest bardzo dobrze odbierana przez widzów. Kwaśniewska nigdy nie włączała się w kampanię wyborczą. Do czasu.
Dwa tygodnie temu w porannym programie Ola powiedziała w rozmowie z Kingą Rusin i Marcinem Mellerem, że nie może patrzeć na to jak osoba, którą kocha nad życie, jest publicznie upokarzana. Ola wyjaśniła, że były prezydent w lipcu trafił do szpitala z bardzo poważnym schorzeniem jelit i prawie pożegnał się z tym światem. Kwaśniewska zaznaczyła, że jej tata zgodził się wziąć udział w kampanii, ponieważ jest typem faceta, którego nie da się zatrzymać w łóżku, gdy jest chory.
Ola tuż po wizycie w porannym programie wyjechała na tydzień z kraju. Wróciła w niedzielę żeby zagłosować i wspierać tatę.
Chciała przeczekać do dnia wyborów. Obiecała wrócić w niedzielę na głosowanie. W takim dniu musiała być z ojcem. Gdyby nie wróciła, nigdy by sobie tego nie wybaczyła -powiedziała koleżanka Oli w rozmowie z magazynem "Świat i ludzie".
Na koniec swojego wystąpienia Ola powiedziała, że musiała odnieść się do rewelacji prasy na temat stanu zdrowia jej ojca i zdaje sobie sprawę, że może stracić przez to pracę w telewizji. Myślicie, że TVN wyciągnie konsekwencje z zachowania Kwaśniewskiej?