Faworyt "Tańca z Gwiazdami" opowiedział "Vivie!" o milościach swojego życia . I doliczył się ich aż pięciu... Na pierwszym miejscu pozostaje mama , a za nią plasują się: Ameryka, siostra Matylda, Ewa Szabatin oraz Kobieta Idealna. Mamę aktor komplementuje i mówi:
Mama jest też moim agentem. Oczywiście, nie obywa się bez komentarzy: oho, poszedł do mamusi, to mu coś załatwi. Jeśli twoim agentem jest żona, to wszystko w porządku. Ale jeśli mama, to od razu wszyscy myślą, ze synuś mamusi.
Damięcki opowiada też o swoich podróżach do Ameryki i ich konsekwencjach:
Kiedy wróciłem po pierwszym pobycie w Stanach, wiele osób mówiło mi, że jestem jakiś inny. Przestałem być taki serio. Mój udział w "Tańcu z Gwiazdami" to także konsekwencja wyjazdu do Ameryki. Bo zdystansowałem się i postanowiłem w życiu dobrze się bawić, a także mieć coś z tej zabawy, czyli niezłą promocję.
Ewę Szabatin nazywa...platynową Kleopatrą . I milczy na temat domniemanego romansu między nim a tancerką. Za to dodaje, że nadal czeka na wielką miłość:
Pociesza mnie myśl, że mój dziad Dobiesław spłodził swego pierowrodnego Damiana Damięckiego w wieku 43 lat. Mój ojciec spłodził mnie, gdy miał lat 36.
Mateuszu, a rzesze wielbicielek czekają, by zostać tę jedyną...