Więcej o życiu gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl
Tara Jayne to 32-letnia pielęgniarka zajmująca się medycyną estetyczną, która na co dzień mieszka w Melbourne. Sama nazywa się "australijską limitowaną Barbie" lub "lalką Barbie naturalnych rozmiarów". Jak podaje Daily Mail, kobieta szacuje, że w jej ciele znajduje się ok. dwóch kg implantów, ale nie zamierza na tym poprzestać. Ogromną metamorfozę wyglądu przeszła w stosunkowo krótkim czasie.
O Tarze zrobiło się głośno po raz pierwszy po udziale w emitowanym w stacji E! programie "Botched", którego bohaterami są osoby będące ofiarami nieudanych operacjach plastycznych. Australijka zgłosiła się z problemem źle wykonanych implantów piersi. W rozmowie z Sydney Morning Herald wyznała, że implanty, którymi wypełniła biust, są objętości 1050 cm sześciennych, a do tego ma implant pośladków zawierający 410 ml silikonu.
Tara chciała powiększyć piersi jeszcze bardziej, jednak lekarze pracujący w programie "Botched" odmówili wykonania zabiegu ze względu na to, że kobieta waży jedynie 43 kilogramy. Jayne przyznała, że dostała zakaz robienia kolejnych operacji również w Australii, jednak omija ten problem, wyjeżdżając do innych krajów.
Jeżdżę do Europy, gdzie z chęcią biorą ode mnie pieniądze, ale z powodu lockdownów musiałam wstrzymać się na jakiś czas - powiedziała w wywiadzie dla Sydney Morning Herald.
Mimo że pierwszą operację wykonała, mając zaledwie 21 lat, mocno zmieniła się w ciągu ostatnich kilku lat. Tak Tara Jayne wyglądała jeszcze w 2018 roku.
32-latka przyznała, że ma za sobą już pięć operacji piersi, na które wydała łącznie ok. 200 tys. dolarów. Jayne nie przejmuje się osobami, które krytykują jej wygląd i sposób na życie. Jak sama twierdzi, nie krzywdzi nikogo decyzjami o operacjach.