Grzegorz Galasiński jest pierwszym Polakiem, który przeszedł przeszczep twarzy. Operacja miała miejsce w 2013 roku. 5 lat po operacji mężczyzna wyznał, że jego życie nie jest takie, jakiego oczekiwał. Galasiński twierdzi, że jego stan zdrowia jest gorszy niż po zabiegu, a ponadto nie może liczyć na pomoc Narodowego Funduszu Zdrowia.
Wypadek
Do wypadku doszło podczas pracy przy maszynie do pakowania kostki brukowej. Urządzenie wciągnęło głowę i zmasakrowało twarz, wyrywając nawet gałki oczne z oczodołów. Lekarze chcieli przyszyć oderwaną część twarzy Galińskiego, niestety doszło do martwicy. Jedynym wybawieniem miał być przeszczep twarzy.
Operacja
Operacja trwała 27 godzin. Zespołem chirurgów kierował prof. Adam Maciejewski. Razem odtworzyli zmiażdżone kości środkowej części twarzy i przeszczepili pobrane naczynia, nerwy, błony śluzowe, tkanki miękkie oraz skórę.
Podczas konferencji prasowej po operacji, Galasiński unosił kciuk do góry, aby pokazać, że dobrze się czuje. Po zabiegu był też zadowolony z nowej twarzy. Niestety, szczęście nie trwało długo i zaczęły się problemy.
Życie po operacji
Stan zdrowia pacjenta znacznie się pogorszył. W rozmowie z Gazetą Wyborczą Galasiński twierdzi, że jest nawet gorzej niż było przed zabiegiem.
Przeszczep się udał, tylko co z tego? Mój stan jest teraz gorszy niż od razu po zabiegu, a lekarze nie mają już na mnie pomysłu. Zrobili, co mogli, a teraz rozkładają ręce. Ale proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie chcę narzekać, do nikogo nie mam pretensji. Po prostu wiem, że muszę sobie radzić sam - mówił.
Rok temu zaczęły się problemy z żuchwą, kość nie zrosła się tak jak powinna, więc trzeba było ją usunąć. Mężczyźnie opada przez to teraz podbródek, trudniej mu się je i pije. Ma także kłopoty z mówieniem. I wstydzi się, że nie jest w stanie powstrzymać cieknącej śliny. Z prawym okiem też już nic nie da się zrobić. Jest ukryte pod fałdą skórną, piecze i ciągle łzawi.
Mówiono o mnie jako o sukcesie medycyny, ale teraz ze swoimi dolegliwościami znalazłem się poza systemem. Żyję, ale co to za życie?- wyznał.
Galasiński musi jeździć na rehabilitacje i kupować leki. Niestety, jego renta (tysiąc złotych miesięcznie) jest za mała, aby to wszystko opłacić. Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce refundować jego rehabilitacji.
Życie Galasińskiego wygląda zupełnie inaczej. Jest osłabiony i narażony na infekcje, w związku z czym nie może pracować. Z reportażu przygotowanego przez "DD TVN" dowiadujemy się, że wysiłek mężczyzny ogranicza się tylko do obowiązków domowych, ponieważ szybko się męczy. Galasiński mieszka z matką.
Nie mam dotacji, nie mam niczego. Ja muszę sam myśleć o rachunkach, o jedzeniu, o wszystkim - mówił.
Marzę o tym, żeby człowiek, jak najdłużej żył i mu pomagał, żeby on przy życiu był - dodała matka.
Historia inspiracją do filmu
Historia była inspiracją dla Małgorzaty Szumowskiej do nakręcenia filmu "Twarz". Produkcja została nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem - Grand Press Jury Prize podczas Festiwalu Filmowego w Berlinie.
Z głównym bohaterem tego filmu łączy mnie jednak tylko fakt przeszczepu twarzy. Zresztą to właśnie o samopoczucie po zabiegu podpytywali mnie twórcy. Byłem więc jakby konsultantem medycznym, a cała reszta nie ma już nic wspólnego z moim życiem - wyznał Galasiński.
MT