Filip Chajzer był przez hejterów atakowany w sposób najbrutalniejszy z możliwych. Przypominano mu tragiczną śmierć syna i sugerowano, że powinno go spotkać jeszcze większe nieszczęście. Pisano m. in.: "Może trzeba, byś jeszcze jedno dziecko stracił, skoro nie umiesz się zachować". Dziennikarz walczył z atakami publikując na Facebooku prywatne dane hejterów.
Jeden z nich został namierzony i pobity przez nieznanych sprawców, potem dzwonił do Chajzera z przeprosinami i prośbą, żeby ten się za nim wstawił, bo boi się o własne życie. "To, co napisałem, jest karygodne. Proszę skasuj to, bo mnie z pobili z FB"
W wywiadzie dla Cannabis News Filip Chajzer przyznał, że nie żałuje swojej reakcji na hejt zwłaszcza, że okazała się skuteczna.
To już się skończyło, bo kilka miesięcy temu przeprowadziłem kilka radykalnych akcji i to się ucięło. Nie ma, nie istnieje. Musiał dostać jeden człowiek w twarz, tak realnie, fizycznie, na ulicy, i to musiało zostać pokazane, i w tym momencie ta przestrzeń wirtualna i realna zaczęły się rozumieć. Dostał od obcych ludzi, których nie znał i których ja też nie znałem. To był bardzo radykalny krok, ale absolutnie się go nie wstydzę - mówił.
Serwis Cannabis News jest w całości poświęcony konopiom, więc Filip Chajzer został zapytany także o stosunek do medycznej marihuany. Dziennikarz jest gorącym zwolennikiem jej legalizacji. Dodał też, że gdyby musiał dla chorego dziecka zdobyć nielegalną marihuanę, nie wahałby się ani chwili.
Tak, stałbym się przestępcą. Dla swojego dziecka stałbym się przestępcą, mógłbym zaryzykować odsiadkę, nie miałoby to żadnego znaczenia. I dlatego tak chol*rnie tych rodziców rozumiem - mówił.
Dodał też, że decyzja o upublicznieniu danych osobowych hejterów była jego własna i nie konsultował jej z prawnikami.
Po prostu tak czułem i tak zrobiłem i to przyniosło swój realny skutek. Czy ja go wystawiłem? On powinien dostać kilka razy bardziej, tak mi się wydaje.