Po tym jak Rihanna i Leonardo Dicaprio dali się razem sfotografować na urodzinach Barbadoski (które gwiazdor ponoć sam dla niej zorganizował), amerykańskie media oszalały ze szczęścia. To nic, że na żadnym ze zdjęć domniemana para nie przytula się, czy chociaż ze sobą rozmawia. Wystarczyło, by ogłosić, że są "absolutnie w sobie zakochani". Najnowsze doniesienia z obozu gwiazdora studzą ten entuzjazm. Aktora "przyłapano" na imprezie w willi lidera zespołu Muse Matta Bellamy'ego w Los Angeles na flircie z kolejną modelką.
Poszli razem do sypialni, usiedli na brzegu łóżka i zostawili uchylone drzwi. Wszyscy zaglądali do środka, by ich podpatrzeć. Tylko leżeli, nikt nie widział, żeby coś się działo, ale opuścili apartament trzymając się za ręce - relacjonuje źródło portalu Pagesix.com.
To nie do końca musi oznaczać, że z romansu Riri i Leo nici. Wcześniej media spekulowały, że wokalistka i aktor nie są "parą na wyłączność". Teraz jednak pojawiają się informacje, że to nie romans, a zwykła przyjaźń.
Oni są tylko przyjaciółmi. Leonardo od dłuższego czasu był i nadal pozostaje singlem. Jest zajęty zdjęciami do nowego filmu w Kanadzie - twierdzi osoba z otoczenia DiCaprio.
Jeśli wierzyć doniesieniom mediów, to właśnie Rihanna była bardziej zainteresowana związkiem, a na wspomnianych urodzinach nie odstępowała gwiazdora na krok.
Jeśli to przyjaźń, to może z "bonusami"? Cóż, chyba wiedziała co robi.
em
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!