Jaka jest Kim Kardashian , wszyscy wiemy: prowokacyjna, lubiąca być w centrum uwagi i zbyt często przekraczająca granicę obciachu, żebyśmy uznali to za przypadek. Całkowita odwrotność Jennifer Lawrence : rozważnej, stroniącej od skandali i dbającej o swój wizerunek. Kto by pomyślał, że łączy je namiętność do "Z kamerą wśród Kardashianów" - jedną jako uczestniczkę, drugą jako widza?
Byłam w Nowym Jorku i wpadłam na Jennifer Lawrence. Powiedziałyśmy "Cześć" i wsiadłyśmy do windy, drzwi się zamknęły. Krzyknęła przez korytarz: "Kocham twoje show!". Śmiałyśmy się głośno - pochwaliła się spotkaniem i nieoczekiwanym komplementem Kim Kardashian.
O gustach się podobno nie dyskutuje, a szkoda, bo skoro każdy ma inny, to jest i temat do rozmowy. "Z kamerą wśród Kardashianów" trafiło tymczasem w gust Lawrence już jakiś czas temu, bo gwiazda "Igrzysk śmierci" w 2012 roku przyznawała, że jest ogromną fanką tego typu programów.
Pod koniec dnia nic nie poprawia mi nastroju tak, jak fast food i reality show - mówiła wtedy w rozmowie z "Daily Mail".
W tym samym roku porównała rozwód Kim Kardashian i Krisa Humphriesa do... "Igrzysk śmierci" - filmu, w którym widzowie bawili się oglądając zmagania na śmierć i życie grupy nastolatków.
Obserwowałam rozwód Kardashianki, to tragedia dla każdego. Oni jednak wykorzystali to dla rozrywki, a my to oglądaliśmy.
Porównanie zrazu wydaje się nieco na wyrost, ale kto wie, czy nie ma w tym odrobiny racji. W końcu widzowie uwielbiają oglądać ludzkie dramaty, stąd popularność telenowel i programów typu reality show. Formaty te, doprowadzone do skrajnej postaci, dały właśnie "Igrzyska śmierci"... na szczęście wyłącznie jako filmową fikcję. Uff!
alex