Miley Cyrus chyba szuka sposobu na swoje kontrowersyjne życie. Jej opinie na różne tematy są zdecydowanie rozbieżne. Z jednej strony mówiła ostatnio, że bez Liama było jej bardzo ciężko, podkreślała nawet, że chciała umrzeć z tęsknoty. Z drugiej - w wywiadzie dla "Elle" zapewniła, że jest feministką i ma nadzieję, że feminizm będzie rósł w siłę. Co więcej, Miley wierzy, że to dzięki niej feminizm na świecie może się rozwijać. Przypisuje sobie wielkie zasługi.
Jestem tylko za równością. Jestem kobietą i kobiety powinny za tym być. Jestem za równością dla wszystkich. Nadal uważam, że nie jesteśmy w 100 procentach równi. Raperzy cały dzień mogą łapać się za krocze i nikt o tym nie mówi. Ale jeśli to ja złapię się za kroczę i mam wokół siebie ponętne modelki, oznacza to, że poniżam kobiety? Jestem kobietą i chce, aby wokół mnie były kobiety. Mam jednak nadzieję, że jestem częścią ewolucji feminizmu.
Myślicie, że Miley słusznie może przypisywać sobie takie zasługi?
Mix