W zeszły weekend w New Delhi doszło do szokującego zdarzenia: sześciu pijanych mężczyzn napadło jadącą autobusem parę. Pobili oboje metalowym prętem, a 23-latkę dodatkowo brutalnie zgwałcili. Kierowca autobusu nie zareagował. Po całym zajściu, oprawcy po prostu wyrzucili swoje ofiary z autobusu. Jak podaje Gazeta.pl, dziewczyna walczy teraz o życie w szpitalu.
Zbiorowy gwałt na studentce wstrząsnął Indiami. W sobotę w New Delhi odbyła się ogromna demonstracja, której uczestnicy skandowali hasła: "Powiesić ich!" oraz "Chcemy sprawiedliwości!". Doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Władze apelują o spokój:
Demonstracje, zamieszki, szturmowanie barykad to nie jest sposób na rozpoczęcie dialogu. Rząd stara się zrobić wszystko, co w jego mocy, by zwiększyć środki bezpieczeństwa i chronić kobiety w naszym kraju - powiedział w telewizji CNN R. P. N. Singh, członek rządu.
W stolicy Indii w 2012 roku doszło do 661 gwałtów - o 17% więcej niż w zeszłym roku.
Rzecznik największej opozycyjnej partii Janata Party oświadczył:
To miasto staje się stolicą gwałtu. Apeluję do rządu, by odpowiedział na wielki ból i niepokój młodych ludzi w naszym kraj.
Pięciu napastników zatrzymano tuż po ataku, szóstego - w sobotę. Zarzuty zostaną postawione także kierowcy autobusu, za bierność w trakcie napaści.
bb