"Ta okropna wpadka nie zmienia sensu mojej wypowiedzi". Maciej Stuhr kończy temat Pokłosia i Cedyni. Zachował klasę?

Koniec internetowej afery?

Medialna burza pojawia się niespodziewanie i z wielką siłą. Jak mocno uderzają jej pioruny poczuł ostatnio Maciej Stuhr i chyba były to ciosy zbyt dotkliwe, bo teraz postanowił zakończyć całą aferę wokół "Pokłosia" i Cedyni.

Maciej Stuhr
Maciej Stuhr Screen z Facebook.com
Screen z Facebook.com
Postanowiłem po Kropce nad i, że oprócz zapowiedzianej wizyty u Kuby, i kilku rozmów już nagranych wcześniej, ja kończę swoje wypowiedzi o Pokłosiu na jakiś czas przynajmniej. Co chciałem powiedzieć, to powiedziałem. Dictum, jak mawiali cesarze pod Cedynią! - pisze na swoim profilu na Facebooku .

Aktor honorowo odniósł się także do swojej słynnej "historycznej" pomyłki.

Chciałbym skończyć temat nieszczęsnej Cedyni, choć podejrzewam, że będzie się to za mną ciągnęło na wieki wieków. (...) Powtórzę raz jeszcze, że ta okropna, kuriozalna wpadka nie zmienia w niczym sensu mojej wypowiedzi. Ja jako rodzic zawsze gdy słyszę tę historię, to czuję sprzeciw. I tak, tak, dziękuję wszystkim za czujność i poprawienie najgorszego lapsusu. Oczywiście Polacy nie przywiązywali dzieci. Oni do nich strzelali - kontynuuje swoje oświadczenie na portalu społecznościowym.

Chodzi o słynną pomyłkę, której dopuścił się w jednym z wywiadów. Stuhr dość częśto musiał brać w obronę swój najnowszy film "Pokłosie", raz posłużył się dość nietrefionym argumentem. Chciał pokazać, że Jedwabne nie jest jedynym kompromitującym epizodem w historii Polski. Porównał je do oblężenia Głogowa. Niestety pomylił wszystkie podstawowe fakty. Przede wszystkim oblężenie Głogowa z 1109 roku nazwał bitwą pod Cedynią (z 972 roku). Dodatkowo powiedział, że to Polacy pod Cedynią przywiązywali sobie dzieci do tarcz, a nie że to polskie dzieci był przywiązane do maszyn oblężniczych i obrońcy Głogowa musieli do nich strzelać.

fot. Forum

Stuhr , jak sam zauważył, rozpętał żywą, żeby nie powiedzieć ostrą dyskusję o tematach narodowych.

Uważam się za człowieka o umiarkowanych poglądach i przekonaniach. Jednak wystarczyło wygłosić po raz pierwszy w moim 37-letnim życiu trochę poważniejsze zdanie publicznie, a stopień agresji u części słuchaczy wzrasta w tak zabójczym tempie, że jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, stawić jakkolwiek temu czoła musisz zradykalizować swoje poglądy. I tak z umiarkowanego sam stajesz się, wbrew swojej woli, co raz bardziej radykałem. Bardzo niebezpieczny mechanizm - pisze na  dalej na Facebooku .
Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta

zuz

plotek

Więcej o: