Graficy komputerowi ponownie zaszaleli. Nie rozumiemy, po co kombinować i komputerowo zmieniać atrakcyjną kobietę. Justynę Steczkowską na okładce "Gali" widocznie wygładzono. Rysy twarzy też stały się jakieś łagodniejsze... Oceńcie sami:
Sesja dla magazynu odbyła się w domu piosenkarki. Pierwszy raz zdecydowała się wpuścić media do swojego zacisza. To tu, jak twierdzi, spędza najszczęśliwsze chwile ze swoimi mężczyznami - mężem Maciejem Myszkowskim i dwoma synami, Leonem i Stanisława. Dom w stylu rustykalnym zaprojektował mąż Steczkowskiej, z zawodu architekt.
Sesji towarzyszy oczywiście wywiad. Steczkowska mówiła między innymi o swoim stosunku do religii:
Gala: Rzeczywiście nie widzę telewizora ani komputerów, ale za to zauważyłam w Waszej sypialni przy łóżku Pismo Święte. Wszyscy mają kryminały, gazety, a u Was - Stary Testament...
Justyna Steczkowska: Człowiek jest istotą duchową i bez miłości i wiary zawsze będzie czuł się niepełny. Staram się powoli poznawać księgi Wedy, Koran, Torę, Pismo Święte. Staram się zrozumieć i uszanować każdy przejaw ludzkiej duchowości i dążenia do zbawienia duszy. Dlatego tak wyjątkowa jest dla mnie okładka mojej najnowszej płyty, która powstała w Indiach, w miejscu, w którym stykają się trzy wielkie religie: chrześcijaństwo, hinduizm i buddyzm, który rozumiem bardziej jako filozofię niż religię - podejściu do życia.
A zapytana o swoją płytę, odpowiedziała nieco poetycko.
Gala: Ale na Twojej płycie przewija się motyw, że życie jest jak koncert.
Justyna Steczkowska: Życie jest pięknym koncertem! Doskonałą kompozycją każdego z nas. Sami piszemy symfonię, do której dobieramy dźwięki według własnego uznania.
Pat
Czytaj też Plotka na iPhone'ie i telefonach z Androidem !