Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na Gazeta.pl
Judi James jest jedną z najpopularniejszych ekspertek od mowy ciała, która już od lat przywykła brać pod lupę zachowania osób publicznych i dywagować na temat tego, co ukryte między wierszami. James tym razem przyjrzała się księciu Harry'emu i jego żonie Meghan Markle, po tym jak beztrosko kroczyli po czerwonym dywanie na gali w Nowym Jorku.
Markle i Harry pojawili się na gali Salute to Freedom w Nowym Jorku. Para wkroczyła na czerwony dywan, trzymając się za rękę. Obydwoje mieli na sobie wyraziste, eleganckie stroje. Uwagę przykuła przede wszystkim czerwona suknia Markle, z dość długim wcięciem na dekolcie. Choć z pozoru wszystko wyglądało tak, jak powinno, James ma nieco inne zdanie na ten temat. Ekspertka twierdzi, że ruchy pary wskazywały, że nie do końca wiedzą, jak chcą być przedstawiani w mediach:
Ich mowa ciała wskazuje na konflikt interesów pomiędzy chęcią bycia celebrytami pierwszej ligi, a "robiliśmy już to wszystko" royalsami. Wkroczyli na czerwony dywan, trzymając się za ręce. Ich spojrzenia były skierowane daleko od kamer.
James zauważyła, że Harry był na tyle skupiony na gościach, że nie zwracał zbytnio uwagi na swoją małżonkę.
Harry był na tyle skoncentrowany, że nawet nie zauważył uśmiechającej się do niego Meghan. Książę chciał tego wieczoru pokazać się w świetle psa pasterskiego, który sprawuje pieczęć nad wszystkimi owcami, w tym przypadku - goścmi.
To nie pierwszy raz, kiedy James komentuje mowę ciała royalsów. W połowie roku wypowiedziała się na temat niewerbalnej komunikacji między księciem Harrym a Williamem podczas odsłonięcia pomnika księżnej Diany.