• Link został skopiowany

Tomasz Kot opowiedział o wpadkach na Oscarach. "Myśleli, że jestem Pawłem". Niezręczności było więcej

Tomasz Kot zdradził, że na czerwonym dywanie podczas Oscarów został pomylony z reżyserem "Zimnej wojny" Pawłem Pawlikowskim".
Tomasz Kot
Fot. Istagram.com/borys.szyc/ ; Agencja Wyborcza.pl

Tomasz Kot wraz Pawłem Pawlikowskim, Joanną Kulig i Borysem Szycem pojawili się na 91. gali wręczenia Oscarów. "Zimna wojna", w której Kot zagrał jednego z głównych bohaterów, została nominowana wszak do Oscara aż w trzech kategoriach. Niestety Polkom nie udało się zdobyć żadnej statuetki. 

Zobacz wideo

Mimo że polscy artyści wrócili bez nagród, to jednak w ich głowach wspomnienia z uroczystej gali pozostaną na długo. Wspominać ma co zwłaszcza Tomasz Kot, który na czerwonym dywanie został pomylony z Pawłem Pawlikowskim. Na szczęście aktor z całej sytuacji wybrnął dzięki swojemu poczuciu humoru. 

Tomasz Kot opowiada o niezręcznym wywiadzie

Tomasz Kot przyznał, że oscarowa noc była niezapomniana. Na samym początku uroczystości mia miał tremę, ale ta szybko uleciała, kiedy aktor miał udzielić pierwszego wywiadu dla meksykańskiej stacji telewizyjnej. Wszystko dlatego, że doszło do nietypowej sytuacji. 

Zaczęli mnie wołać. Podszedłem, a oni do mnie tak: Co myślisz o Alfonso Cuarón? Paweł, powiedz nam prawdę - relacjonował aktor w rozmowie z TVN.

Kot podszedł jednak do sytuacji z dystansem i z uśmiechem przyznał, że nie jest Pawłem Pawlikowskim. 

Dla mnie to był dość śmieszny początek. Następnie Francuzi, którzy stali obok też myśleli, że jestem Pawłem i nie wiem w ogóle skąd to się wzięło, była taka fala pomyłek i jakby już na takim śmiesznym fundamencie przekroczyłem dalszą część czerwonego dywanu - wyznał. 

Tomasz Kot o wzruszającym momencie podczas Oscarów 2019

Artysta przyznał, że podczas gali panowało spore zamieszanie. Jednak w tym natłoku wywiadów, fleszy fotoreporterów i emocji, udało mu się odnaleźć wyjątkową chwilę. Mowa o występie Lady Gagi i Bradleya Coopera. 

Ciężko się zorientować w tym harmonogramie, bo naprawdę co chwila ktoś wstaje, wychodzi, przychodzi, jest czas na reklamy. W pewnym momencie, jak zobaczyłem, że jest taka przerwa też wyszedłem na chwilę i już nie zdążyłem wejść do środka. Byłem świadkiem takiego magicznego momentu jak cała masa ludzi, którzy byli w podobnej sytuacji po prostu musieli czekać te 5 minut kolejne na wejście. Nagle wszyscy zamilkli i oglądali na ekranie tą piosenkę. To była taka naprawdę cisza - opowiadał. 

AG 

Więcej o: