Zofia Zborowska porusza na Instagramie wiele poważnych tematów - mówi o sytuacji w kraju i propaguje dbanie o zdrowie psychiczne. W jednym z wywiadów wyznała, że sama zdecydowała się na terapię. Zrobiła to z powodu męża, Andrzeja Wrony.
23 lutego obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją. Z tej okazji Zofia Zborowska ponownie opublikowała zdjęcie, które znalazło się na jej profilu półtora roku wcześniej. Wyznała, że fotka prezentuje smutek. Publikując ją, kiedyś chciała być w pełni szczera z internautami i nie udawać, że czuje się świetnie, kiedy wcale tak nie było. Kilka tygodni po publikacji tamtego zdjęcia, rozpoczęła terapię, na którą uczęszcza do dziś. W rozmowie z magazynem "Viva!", której udzieliła razem z Marią Winiarską, zdradziła, że namówiła mamę na powrót do teatru po 30 latach.
Obserwuję mamę z boku i wiem, że duża część tych lęków, braku poczucia wartości bierze się z jej dzieciństwa. Mogłaby sobie pomóc, idąc na psychoterapię, nigdy nie jest za późno. Ja jestem w terapii od roku i to jest dla mnie genialna rzecz. Uważam, że w naszym zawodzie chodzenie do psychoterapeuty powinno być obowiązkowe - wyznała.
Zborowska dostrzegła, że pokolenie jej rodziców nie było nauczone rozmowy o swoich emocjach, skąd biorą się ich obecne problemy.
Każdy z nas dźwiga jakiś ciężar przeszłości, przeżył trudne sytuacje, popełnił błędy, a pokolenie moich rodziców, to absolutnie nie jest zarzut, jest pokoleniem, które nie rozmawiało o swoich uczuciach, emocjach, bo tak zostali wychowani. Była miłość, zaufanie, oddanie, troska, ale nie było rozmowy - dodała.
Aktorka wyznała również, co skłoniło ją, by sama zaczęła uczęszczać do specjalisty. Zrobiła to z powodu męża.
Poszłam na terapię, kiedy związałam się z moim mężem, bo chciałam z nim stworzyć mądry i wspaniały związek. W poprzednich relacjach zawsze powielałam pewne schematy i nie chciałam po raz kolejny popełnić tych samych błędów. Poszłam na terapię, żeby zawalczyć o siebie, pracować nad sobą, a nie dlatego, że jestem sfiksowaną wariatką. Pragnę być lepszym człowiekiem dla mojego męża, dla mnie samej, dla rodziny - wyjaśniła.
Szanujemy i doceniamy!