Magdalena Fręch to polska tenisistka, która pochodzi z Łodzi. O ile o sukcesach polskiej tenisistki jest coraz głośniej, o tyle jej życie prywatne pozostaje dla mediów sporą niewiadomą. Fręch jest bowiem bardzo skryta.
Magdalena Fręch porównywana jest do Igi Świątek, która od kilku lat jest jedną z najbardziej utytułowanych tenisistek ostatniej dekady. Wygląda na to, że Fręch nie specjalnie przepada za tymi porównaniami. - Każda z nas jest inna i ja doskonale zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę grać jak Iga. Nie mam nawet zbliżonych warunków fizycznych. Nie mam takiej siły i dynamiki. Staram się budować swoją grę na tym, co jest moim atutem - mówiła o Świątek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Magdalena Fręch pilnie strzeże swojej prywatności. Wiadomo, że 27-latka pochodzi z Łodzi i zaczęła grać w tenisa jako sześciolatka. Tenisistka nie pochodzi z zamożnej rodziny, przez co jej kariera nie mogła się rozwijać dokładnie tak, jak chciała. Fręch przez brak funduszy musiała rezygnować na przykład z wyjazdów na niektóre zawody.
Nie pochodzę z bogatego domu, a w naszej rodzinie nigdy tenis nie był najważniejszy. Chyba tylko raz zdarzyło się, że musiałam pożyczyć pieniądze od rodziców na bilet, by polecieć na jakiś turniej. Gdy nie było pieniędzy, to albo odpuszczałam turniej, albo wybierałam wyjazd na zawody bliżej domu. Można powiedzieć, że karierę planowałam budżetowo. Musiałam szybko przejść z wieku juniora do seniora, bo koszty były zbyt duże. Nawet gdy w 2018 r. awansowałam do turniejów Wielkiego Szlema, to wciąż nie wychodziłam na zero - wyznała "Przeglądowi Sportowemu".
Fręch wyznała też jakiś czas temu, że w pewnym momencie myślała o zakończeniu kariery. Wszystko przez kontuzję nadgarstka. - Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że byłam wtedy w depresji. Przez cały czas myślałam tylko o nadgarstku. Nie mogłam robić tego, co kocham. Nie wiedziałam nawet, czy ból kiedykolwiek minie - powiedziała w wywiadzie dla WP. Nie kryła wówczas goryczy. - Wtedy faktycznie często zastanawiałam się, czy nie lepiej skończyć z tym wszystkim. Dwa dni trenowałam, a kolejne dwa walczyłam z bólem - mówiła. To jeden z nielicznych wywiadów, w których tenisistka się tak otworzyła. W przeciwieństwie do wielu sportowców nie jest też zbyt aktywna w mediach społecznościowych. Na Instagramie chwali się zdjęciami z kortów tenisowych i z treningów. Oprócz tego od czasu do czasu publikuje zdjęcia z podróży. Nie pokazuje jednak zdjęć, na których pozuje z bliskimi. Wyjątek stanowi jedno zdjęcie z młodszym bratem.
Fręch niezwykle sprawnie włada nie tylko rakietą, lecz także językiem. To mistrzyni ciętej riposty, co udowodniła między innymi po tym, jak w 2022 roku przegrała z walkę z Clarą Burel. Dziennikarz Adam Romer napisał o niej wówczas w mało elegancki sposób. "Powiedzmy szczerze, że Magda już dziś wyciska ze 105 procent ze swoich możliwości. Miejsce nr 89 na świecie to wielkie osiągnięcie, które warto docenić, ale wyżej? Raczej nie ma potencjału" - pisał wówczas na X. Fręch nie pozostawiła tej uwagi bez odpowiedzi. "Tak właśnie wyglądają wysiłki ludzi, którzy próbują być dziennikarzami, a jednak nie mają potencjału" - odparowała.