Fashion Week są najważniejszymi cyklicznymi wydarzeniami w świecie mody. Te znane na całym świecie eventy odbywają się w Mediolanie, Paryżu, Londynie czy Nowym Jorku i przyciągają nie tylko modelki i projektantów, ale także gwiazdy, celebrytów, dziennikarzy i stylistów. Tegoroczne wydarzenie rozpoczęło się 6 września w Nowym Jorku. Mowa oczywiście o New York Fashion Week, które potrwa do 11 września (później impreza przenosi się do kolejnych państw europejskich).
6 września na ulicach Manhattanu odbył się marsz Fashion For Our Future zorganizowany między innymi przez magazyn "Vogue" i stowarzyszenie non-profit CFDA (Council of Fashion Designers of America. Wydarzenie miało zachęcić Amerykanów, by głosowali w nadchodzących wyborach prezydenckich. Tysiące osób, które wyszło wówczas na ulicę w ramach eventu, miało na sobie koszulki z napisem "Fashion For Our Future" ("Moda dla naszej przyszłości" - tłum.) autorstwa Zaca Posena i jego zespołu projektowego w Old Navy. "Wierzymy, że demokracja - podobnie jak moda - jest najlepsza, gdy każdy może w niej uczestniczyć. Cieszymy się, że możemy współpracować z tak wieloma innymi osobami z naszej branży, aby pokazać, że każdy głos się liczy" - mówił Zac Posen, współorganizator wydarzenia.
W sieci pojawiły się liczne zdjęcia i nagrania z eventu. Okazuje się jednak, że podczas New York Fashion Week zorganizowano jeszcze jedno wydarzenie o charakterze politycznym. Tym razem nieoficjalne. Wiele wskazuje na to, że pomysłodawcami byli zwolennicy, a właściwie wyznawcy Kamali Harris.
Francuz znany na TikToku jako ly.as0 chętnie publikuje treści dotyczące mody. Jego najnowsze wideo jest jednak zapisem z wydarzenia Impreza New York Fashion, której tematem przewodnim były nadchodzące wybory prezydenckie w USA. Na imprezie wykorzystano głównie symbole i hasła kojarzone z kampanią prezydencką Kamali Harris. Nie brakowało także kontrowersyjnych haseł wyświetlanych na ekranach. Mowa np. o sloganie "Abortion rights are hot" (prawa do aborcji są gorące - tłum.) czy "Hotties for Harris (gorące laski dla Harris - tłum). Nie zabrakło też gry typu jenga, na której klockach pojawiły się takie hasła, jak: "krajowy zakaz aborcji", "skrajnie prawicowy autorytaryzm", "cięcie opieki medycznej", "brak pigułek dzień po", "koniec demokracji". Była też gra z napisem "walka o prawa do reprodukcji", ściana ze zdjęciami m.in. Kamali Harris i Joe Bidena podpisana jako "ściana gorących". Obok za to widniał napis "ściana dziwolągów" i tu znalazły się, delikatnie mówiąc, niekorzystne kadry np. z Donaldem Trumpem.
Francuz nie krył szoku. I choć wydarzenie nie było organizowane przez sztab Harris, a raczej jej wyznawców i nie było częścią kampanii prezydenckiej polityczki, to i tak nie mógł zrozumieć jego fenomenu. "Kocham Europejczyków, którzy próbują zrozumieć amerykańską kulturę" - śmiał się jeden z internautów pod nagraniem Francuza. Większość internautów (podobnie jak autor nagrania) nie kryła zaskoczenia. "To jest szalone i przerażające", "To nie może być prawda", "To jest szaleństwo"- pisali.