5 lutego 2024 roku w Los Angeles odbyła się 66. gala rozdania nagród muzycznych Grammy. Jak co roku, nie obyło się bez kontrowersji. Zamieszanie wywołał Jay-Z, który odebrał statuetkę Global Impact Award dla Dr. Dre. Raper zupełnie nieoczekiwanie zaczął mówić o swojej żonie, Beyoncé, żaląc się, że ta, choć jest właścicielką rekordowej liczby Grammy, wciąż nie została uhonorowana w kategorii najlepszej płyty roku.
- Nie chcę zawstydzać tej młodej damy (Beyonce - red.), ale ona ma więcej nagród Grammy niż wszyscy i nigdy nie zdobyła statuetki w kategorii albumu roku - zaczął Jay-Z. Raper zasugerował kolejno, że nominowanie i przyznawanie nagród Grammy w jego ocenie czasem... nie ma sensu. - Pomyślcie o tym: najwięcej nagród Grammy. Nigdy nie zdobyła nagrody albumu roku. To nie działa. Niektórzy z was pójdą dziś do domu i poczują się, jakby zostali "okradzeni". Niektórzy z was mogą zostać "okradzeni". Niektórzy z was nie należą do swoich kategorii - mówił raper.
Przemowie przysłuchiwała się dość zakłopotana Beyoncé, którą raz po raz pokazywała kamera. Przypomnijmy, że piosenkarka jest najczęściej nominowaną artystką w historii nagrody Grammy (88 nominacji w karierze) i posiada najwięcej nagród Grammy (32 nagrody). Nigdy nie zdobyła jednak tytułu Albumu Roku, mimo że była czterokrotnie nominowana w tej kategorii.
Fani są zmieszani przemową Jay-Z. Wielu z nich ocenia, że była niepotrzebna - zwłaszcza że jego żona i tak jest najczęściej nagradzaną artystką Grammy wszech czasów. "To, co zrobił Jay Z, było żenujące. Jeśli mu się nie podoba, w jaki sposób działają nagrody Grammy, niech się do nich nie zgłasza i nie bierze udziału tak jak The Weeknd", "Dziwaczna przemowa. Grammy nie zawsze słusznie nagradza i nominuje. Wiele wspaniałych albumów i artystów nigdy nie zostaje nominowanych, ponieważ brakuje im popularności i zasięgów. Wiele zwycięstw stoi pod znakiem zapytania. Jednak myśleć, że ty lub twój współmałżonek 'zasługujecie' na nagrodę, jest egocentryczne. Bardzo nie podoba mi się taka postawa" - grzmią internauci na portalu X (Twitter).
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!