Ozzy Osbourne od kilku lat ma problemy ze zdrowiem i sprawnością. Jego zmagania zaczęły się w 2003 roku od poważnego i niemal śmiertelnego wypadku. Wtedy muzyk przeszedł operację kręgosłupa, zdiagnozowano też u niego chorobę Parkinsona. Od tego czasu miał problemy z poruszaniem się, a w 2019 roku upadł w sypialni, ponownie uszkadzając kręgosłup. Rok temu poddał się operacji naprawczej, a niedawno przeszedł kolejną, choć ta była związana z innymi problemami zdrowotnymi - zakrzepami w żyłach. W ostatnim wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone" podzielił się refleksjami na temat śmierci.
Ozzy Osbourne wyznał, że nie chciałby "żyć długo i nieszczęśliwie", otwarcie opowiadając się za eutanazją. - Nie chcę mieć długiego, bolesnego i nieszczęśliwego życia - powiedział. - Podoba mi się pomysł, że jeśli cierpisz na śmiertelną chorobę, możesz pojechać do Szwajcarii i szybko sobie z tym poradzić. Widziałem, jak mój ojciec umierał na raka - wspomina Osbourne. Członek zespołu Black Sabbath zauważył także, że większość jego przyjaciół z młodości nie żyje. - Czemu ja wciąż stoję? Nie rozumiem tego. Czasami patrzę w lustro i zastanawiam się: Dlaczego ty wciąż tu jesteś? - powiedział.
Osbourne zdradził również, że jego marzeniem jest ponowne wystąpienie na scenie dla swoich fanów. Muzyk ostatni koncert zagrał w grudniu 2018 roku. Przyznał, że jeśli nie będzie w stanie wyruszyć w pełną trasę koncertową, chciałby zagrać jeden koncert, w którym pożegna się i podziękuje swojej publiczności. - Na początku mojej choroby, kiedy przestałem koncertować, byłem naprawdę wkurzony na siebie, lekarzy i cały świat. Jednak z biegiem czasu pomyślałem, że może po prostu muszę to zaakceptować - przyznał. Osbourne dodał jednak, że przed kolejnym koncertem chciałby wrócić do sił. - Nie mam zamiaru iść (na scenę - red.) i bezmyślnie odgrywać Ozzy'ego, szukając współczucia (u publiczności - red.). Jaki jest w tym, k***a, sens? Nie wystąpię na p*******m wózku inwalidzkim - powiedział.