Kirsty Bentley była typową, lubianą przez sąsiadów nastolatką, której wiernym przyjacielem była suczka - czarny labrador o imieniu Abbey, którą codziennie zabierała na godzinny spacer. Nie było inaczej 31 grudnia 1998 roku. Jednak tamtym razem Kirsty ze spaceru już nigdy nie wróciła. W sylwestra Kirsty szykowała się do wieczornej zabawy. Miało to być wyjątkowe przywitanie nowego roku, ponieważ jej rodzice po raz pierwszy zgodzili się, aby jej chłopak został u niej na noc. Miała to być świetna okazja, aby ukochany nastolatki lepiej poznał się z rodziną.
Gdy Kirsty po południu wróciła ze szkoły, w domu był jedynie jej brat John. Dziewczyna jak zwykle wybrała się z psem na spacer. Nikt nie był zdziwiony, że zarówno Kirsty, jak i psa nie ma w domu. W końcu popołudniowy spacer był już tradycją, a Kirsty zawsze wracała około 16. Tak się jednak nie stało. O 17:15 do domu wróciła ich mama i od razu usłyszała od syna, że jego siostra zaginęła. Kobieta była w szoku i w pierwszej chwili zadzwoniła do chłopaka córki - Graeme'a, spytać, czy wie, gdzie podziewa się Kirsty. Nie wiedział. Zaniepokojona rodzina zaczęła poszukiwania na własną rękę. W domu pozostał jedynie ojciec nastolatki - Sid, na wypadek, gdyby córka jednak wróciła. Rodzina oraz sąsiedzi przeszukali wszystkie pobliskie miejsca, a także trasę, którą Kristy zwykle spacerowała z psem. Po dziewczynie nie było ani śladu.
Wieść o zaginięciu Kirsty rozeszła się bardzo szybko, a mieszkańcy martwili się, że w okolicach rozegrała się tragedia. Dzień po zaginięciu dziewczyny lokalne władze rozpoczęły oficjalną akcję poszukiwawczą, do której dołączyli również wolontariusze. Wśród nich był 58-letni Dave, który jako pierwszy trafił na bardzo ważny ślad.
Przeczesując gęste zarośla wzdłuż rzeki, zauważyłem ścieżkę wydeptanej trawy. Prowadziła na niewielką polanę. Wyglądała tak, jakby ktoś ciągnął po trawie coś ciężkiego. Poszedłem tym tropem - zeznawał
Gdy poszedł śladami ścieżki, znalazł przywiązanego do drzewa labradora. Była to suczka Kristy - Abbey. Już wtedy pojawiły się pierwsze niejasności, bowiem pies nie ufał ludziom i tylko komuś, kogo zna, dałby się przywiązać. Co więcej, miejsce, w którym znaleziono psa, było już wcześniej przeszukiwane i nie było tam psa. Ktoś musiał przyprowadzić go niedługo wcześniej. Gdy na miejscu zjawili się śledczy, zaczęli dokładniej przeszukiwać okoliczne zarośla. Nie dalej niż 30 metrów od drzewa znaleźli damskie szorty i bieliznę, która jak się później okazało, należała do Kirsty.
Śledczy zwrócili uwagę na to, że pozostawiona odzież była w idealnym stanie, co świadczyło o tym, że ktoś starannie ją podrzucił. Kierujący poszukiwaniami detektyw Williams był przekonany, że bieliznę i szorty podrzucono tego samego ranka. Wtedy pierwsze podejrzenia padły na rodzinę, a to dlatego, że potencjalny morderca zaryzykował i wrócił na miejsce, aby przywiązać tam psa. Suczka, która nie ufała obcym, potulnie dała się przywiązać i wiernie czekała, aż ktoś po nią wróci. To miałoby świadczyć o tym, że zrobił to ktoś, kogo doskonale znała.
Dom rodziny Bentleyów przez kilka dni był skrupulatnie przeszukiwany, jednak nie udało się w nim znaleźć nic podejrzanego. Inaczej było w przypadku zeznań brata i ojca zaginionej nastolatki. Pierwszy na kłamstwie został złapany ojciec Kirsty, który twierdził, że w chwili zaginięcia córki był w mieście oddalonym o 80 km od domu. Miejski monitoring zarejestrował go jednak w Ashbutron, w którym mieszkali. Co więcej, mężczyzna stanowczo odmawiał technikom inspekcji jego auta.
Zgodził się, dopiero gdy policja wydała nakaz. Podczas przeszukania był nerwowy i wciąż protestował. Mimo wielu podejrzeń w kierunku ojca dziewczyny, policja nie znalazła niczego podejrzanego zarówno w domu, jak i samochodzie. Dzięki wywiadowi środowiskowemu udało się jednak ustalić, że Sid (ojciec) nadużywał alkoholu i coraz częściej kłócił się z córką. Brat zaginionej również miał nie najlepsze relacje z siostrą, jednak były to jedynie poszlaki, na podstawie których można było jedynie domniemywać. Nie było podstaw, aby posądzić ich o udział w spawie.
Dzień przed 16. urodzinami Kirsty, 17 stycznia 1999 roku dwaj mężczyźni przez przypadek natrafili na ukryte pod gałęziami ciało młodej dziewczyny, którą okazała się Kirsty. Co ciekawe, zwłoki znaleziono około 40 minut jazdy samochodem od domu Bentleyów. W tamtym czasie panował upał, a ciało dziewczyny było w stanie posuniętego rozkładu. Z sekcji zwłok wynikało, że Kirsty zmarła od uderzenia w tył głowy w dniu zaginięcia. Gdy ją odnaleziono, miała na sobie te same ubrania, w których wyszła z psem na spacer, poza szortami i bielizną, którą znaleziono na początku poszukiwań. Brak bielizny sugerował morderstwo na tle seksualnym, jednak śledczym nie udało się tego potwierdzić. Zresztą jak i wielu innych rzeczy i okoliczności.
Ponownie oczy śledczych zwróciły się na rodzinie Bentleyów. Jedynie matka Kirsty miała solidne alibi. Ojciec skłamał co do miejsca swojego pobytu w chwili zaginięcia córki, co później tłumaczył tym, że uderzył się głową o szafkę, przez co zapomniał, gdzie tak naprawdę przebywał. Brat nastolatki również stracił wiarygodność, gdy zaczął zmieniać zeznania. Na początku mówił, że widział, gdy siostra wychodzi z psem, następnie jednak przekonywał, że słuchał muzyki w swoim pokoju i niczego nie widział. Mimo że policja ze względu na zbyt słabe dowody nie postawiła im zarzutów, lokalne media i mieszkańcy plotkowali na temat ich winy w sprawie. Zarówno ojciec, jak i brat zamordowanej Kirsty bronili się, jednak brak winnego sprawił, że to właśnie ich posądzano o najgorsze.
Policja wpadała na inne tropy, jednak żaden z nich nie okazał się na tyle wiarygodny, aby doprowadzić do sprawcy. Po dwóch latach ojciec i brat Kirsty zostali wykluczeni z kręgu podejrzanych, co lokalne władze potwierdziły w oficjalnym oświadczeniu. To nie zmieniło jednak nastawienia mieszkańców, którzy wciąż oskarżali ich o zamordowanie dziewczyny. Nagonka na rodzinę Bentleyów sprawiła, że John nie mógł znaleźć nigdzie pracy, wskutek czego wyjechał za granicę. Małżeństwo rodziców Kirsty również nie przetrwało. Ojciec zamordowanej nastolatki zmarł w 2015 roku, jednak mimo to ludzie nadal twierdzili, że to on za wszystkim stoi.
Od zamordowania Kirsty Bentley minęły już pod 24 lata, jednak do tej pory nie udało się znaleźć mordercy i wyciągnąć konsekwencji. Sprawa "dziewczyny z czarnym labradorem" zapisała się jako jedna z tragiczniejszych historii w Nowej Zelandii.