Więcej informacji na temat bezpieczeństwa na drogach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Arnold Schwarzenegger miał poważny wypadek. Aktor zmiażdżył swoim luskusowym samochodem Toyotę Prius. Podobno przejechał na czerwonym świetle i skręcił w lewo. Policja uznała go za winnego wypadku. Do zdarzenia doszło 21 stycznia około godziny 17:00 na skrzyżowaniu ulic Sunset Boulevard i Allenford Avenue w Brentwood, w dzielnicy Los Angeles blisko domu Schwarzeneggera. O wszystkim jako pierwszy poinformował amerykański portal informacyjny TMZ. Potężny SUV gwiazdora najechał jeszcze na dwa inne pojazdy. Zdjęcia z miejsca wypadku wyglądają bardzo poważnie. Nie wiadomo, dlaczego aktor nie zapanował nad pojazdem.
Osoba kierująca Toyotą, w którą wjechał Schwarzenegger, została ranna. Bezpośrednio po zderzeniu mocno krwawiła z głowy. Karetka przewiozła ją do szpitala. Podobno Schwarzenegger chciał osobiście upewnić się, czy jest bezpieczna. Kierowcy i pasażerowie Priusa i Porshe, na które wjechał samochód aktora, nie odnieśli poważnych obrażeń.
Aktor nie jechał sam. Na miejscu pasażera siedział jego przyjaciel Jake Steinfeld - aktor, trener personalny i osobowość medialna. Na szczęście nic mu się nie stało.
Na nagraniu z miejsca wypadku widać przejętego Schwarzeneggera, który rozmawia z innymi kierowcami. Policjanci, którzy pojawili się na miejscu, zbadali wszystkich uczestników zdarzenia na obecność alkoholu we krwi. Wszyscy byli trzeźwi. Aktor miał udzielać funkcjonariuszom obszernych wyjaśnień.