Barbara Kurdej-Szatan zapłaciła wysoką cenę za to, że pozwoliła, by emocje wzięły górę nad rozsądkiem. W okrytym złą sławą wpisie na Instagramie zaatakowała Straż Graniczną i nazwała ich "mordercami". Natychmiast na aktorkę spadła fala krytyki. Nie zabrakło jednak słów wsparcia od znajomych z branży, którzy mimo wszystko zauważyli, że Kurdej-Szatan użyła za mocnych słów. Zamieszanie po kontrowersyjnych słowach artystki jeszcze nie opadło. Jednak głos zabrał menedżer gwiazdy i opowiedział o planach aktorki na przyszłość.
ZOBACZ TAKŻE: "M jak miłość". Andrzejek i Marzenka zginą w wypadku jak Hanka Mostowiak. Kto jeszcze zniknął z serialu?
Jednym z konsekwencji używania przez Barbarę Kurdej-Szatan wulgaryzmów i zaatakowania strażników granicznych jest to, że teraz jej dochody mogą odczuwalnie się zmniejszyć. Aktorka mocno nadszarpnęła swój wizerunek. Nie pomogły publiczne przeprosiny, czy skasowanie posta, w sprawie którego prokuratura wszczęła dochodzenie.
Menedżer aktorki w rozmowie z "Faktem" opowiedział o kolejnych planach na przyszłość w jej karierze. Podkreślił, że gwiazda żałuje słów, jakich użyła. Okazuje się, że mimo zaplanowanych działań, nic nie jest pewne.
Basi jest przykro, przeprosiła za całą sytuację. Na dziś wszystko zostało wypowiedziane z każdej strony. Jest zaplanowanych kilka rzeczy na przyszłość, ale teraz ciężko określić, czy coś się będzie zmieniało i jaka będzie wola podmiotów, z którymi trwają dyskusje. Czas pokaże - przyznał Dominik Borkowicz.
Myślicie, że aktorce uda się zażegnać ten kryzys?