Meghan Markle i książę Harry w ramach swojej działalności społeczno-charytatywnej polecieli do Nowego Jorku, by pojawić się na kilku ważnych wydarzeniach. Niestety zbierają za to negatywne komentarze. Skrytykował ich m.in. Kyle Sandilands, australijski prezenter radiowy. Teraz do tego grona dołączył Piers Morgan.
Piers Morgan w felietonie napisanym dla Daily Mail zarzucił Meghan i Harry'emu, że z jednej strony odcięli się od rodziny królewskiej, bo chcieli mieć więcej spokoju i prywatności, a tymczasem udzielają się publicznie. Robią to nie bez powodu. Piers Morgan uważa, że to w celach wzbogacenia się. Dodał jednak, że para nie do końca odsunęła się od rodziny królewskiej. W tym przypadku też mają swój cel.
Przypomnijmy, że Sussexowie porzucili Wielką Brytanię i królewskie obowiązki, ponieważ zależało im na prywatności. Jednak odkąd wylądowali w Stanach Zjednoczonych, są zaangażowani w bezwstydną, nieustępliwą publiczną orgię, której celem jest chwytanie pieniędzy zarobionych na hipokryzji. (...) Mają stale wbite nosy w królewskie koryto i to oczywiste, że teraz zamierzają je tam trzymać, dopóki nie staną się odpychająco bogaci i sławni - napisał.
Dziennikarz nazwał też Meghan i Harry'ego hipokrytami. Uważa, że na pokaz pomagają innym, a tymczasem sami są rozpieszczeni i żyją w luksusach. Nawiązał tu do ich wizyty w Nowym Jorku, podczas której m.in. walczyli o dostęp do szczepień dla mniej uprzywilejowanych obywateli.
Pouczają światowe "bardzo bogate" firmy farmaceutyczne na temat "równości", o której te uprzywilejowane, rozpieszczone primadonny wiedzą wszystko z pałacowego komfortu i swojej kalifornijskiej rezydencji. W rzeczywistości jest to bezwzględnie cyniczna próba ustanowienia ich nową alternatywną rodziną królewską. Aż rzygać mi się chce - napisał.
Piers Morgan porównał parę do Kardashianów, którzy za wszelką cenę chcą być popularni, w związku z tym nawet nie hamują się z publicznym praniem rodzinnych brudów.
Pod tym względem są królewską wersją Kardashianów - ludzi bez dostrzegalnego talentu, poza tym, że (...) tchórzliwie pragną publicznie wietrzyć swoją brudną rodzinną bieliznę dla zysku finansowego. Ale przynajmniej misja Kardashianów, aby stać się miliarderami, opiera się na podstawowej uczciwości: nie udają, że są utalentowani lub ratują planetę - skwitował.
Zgadzacie się z jego słowami?