Klaudia Halejcio odebrała telefon od telemarketerki. "Dziękuję, nie mam czasu"? Nie tym razem. Zakpiła z kobiety i wszystko nagrała

Żarty mogą być śmieszne albo bardzo nieśmieszne. Klaudia Halejcio wybrała tę drugą opcję, kiedy odebrała telefon od telemarketerki. Wiadomo, że nikt takich telefonów nie lubi, ale influencerka stwierdziła, że zabawnie będzie zrobić sobie z dzwoniącej kobiety "jaja", a potem opublikować wszystko na InstaStories. Jak wyszło? Żenująco to mało powiedziane.

Każdy z nas otrzymał przynajmniej kilka (jeśli nie kilkanaście, albo wręcz kilkadziesiąt) podobnych telefonów w swoim życiu. Po drugiej stronie odzywa się głos, któremu nie sposób przerwać, oferujący nam za darmo niepotrzebne rzeczy, zapraszający na pokazy, nieprzyjmujący słowa "nie". Klaudia Halejcio nie jest tu wyjątkiem. Jednak z niewiadomych przyczyn większości z nas nie przychodzi do głowy nagrywać podobnej rozmowy, przeciągać ją w nieskończoność i potem jeszcze wrzucać efekty do sieci z narzekaniem, jak to jest ciężko, kiedy dzwonią i proponują. Oni, ci straszni telemarketerzy.

Zobacz wideo Klaudia Halejcio kpi z kobiety pracującej na infolinii

Klaudia Halejcio "rozmawia" z telemarketerką

Klaudia stwierdziła, że superzabawnie będzie, jak zrobi sobie z dzwoniącej do niej kobiety "jaja". Do kamerki robiła więc miny, mówiła w sposób świadczący o pewnych problemach emocjonalnych, ciągnęła rozmowę, prowokowała dalsze tłumaczenia i namowy. Na sam koniec, kiedy już się rozłączyła, stwierdziła, że podobnych telefonów dostaje przynajmniej jeden w tygodniu, nikt ostatecznie nic jej nie daje za darmo i jak to zrobić, żeby zablokować tego typu propozycje. 30-letnia influencerka i aktorka uznała, że "śmiesznym" nagraniem podbije zasięgi (po cóż innego wrzucałaby zapis rozmowy na InstaStories?). Koszt? A kogo interesuje koszt w postaci jednej (na szczęście anonimowej) osoby, którą Halejcio tak "zabawnie" sparodiowała?

Nikt nie lubi takich telefonów. Są one szkodliwe, wycelowane w osoby starsze, stoją za nimi spore pieniądze, często przekręty i wielkie nieszczęścia ofiar, naciągniętych na kolejne niepotrzebne produkty. Tak, to wszystko prawda. Tak, nie ma przymusu wykonywania żadnej pracy w Polsce, również tej, która jest wątpliwa moralnie. Ale czy naprawdę to oznacza, że dobrze sytuowana celebrytka może wyśmiewać tych, którzy w ten sposób zarabiają na życie?

 

Praca na słuchawkach jest jedną z tych bardzo niewdzięcznych. Niby nadal nikt nikogo nie zmusza do jej wykonywania, ale kiedy uświadomicie sobie, że to może jedyna dostępna prawie od ręki opcja zarobku i dla kogoś będzie to wybór między brakiem pieniędzy na prąd a pieniędzmi jakimikolwiek, to może spojrzycie łaskawszym okiem na ludzi, którzy w ten sposób zarabiają. Bo robią to wszystko ludzie, pani Iwonka, pan Krzysiek, mają imiona i nazwiska, może znają się z Twoją teściową, albo kupują w tym samym sklepie, co Twój kuzyn.

W infoliniach płaci się mało, wymaga dużo, nie pomaga się pracownikowi w starciu z często okrutnym "klientem". W wielu firmach pracownik nic nie znaczy, ale na słuchawkach często znaczy jeszcze mniej. Jest łatwy do zastąpienia, rzucony na pierwszą linię. Często swoją własną moralność musi schować bardzo głęboko do kieszeni, bo narzucane ma kolejne "targety" do wykonania i kolejnych klientów do przyciągnięcia na pokazy. A klient, jak widać po zachowaniu Klaudii Halejcio, może być okrutny jeszcze zanim zostanie na cokolwiek naciągnięty (co może byłoby wystarczającym powodem do zdenerwowania, ale... PO CO).

Nie chcę bronić procederu, który za tym stoi - naciągnie staruszek na garnki i lampy "leczące" światłem jest złem i nie powinno mieć miejsca. Ale jestem w stanie zrozumieć osobę, która pracuje w takim miejscu na słuchawce, kiedy do wyboru ma brak obiadu dla dzieci, w okolicy są dwa zakłady pracy bez wolnych miejsc i tylko do infolinii przyjmują po minimalnej krajowej. Nie cieszy mnie ta sytuacja, ale rozumiem ją. Nikt z nas nie robiłby tego dla przyjemności, ale gdybyśmy musieli, to pewnie nie pogardzilibyśmy i taką opcją. Dlatego nie mam potrzeby pastwienia się nad osobą, która być może nie bardzo ma WYBÓR, żeby pracować inaczej - ostatecznie nie każdy może być influencerką na Instagramie. A jeśli influencerka czuje się w takiej sytuacji lepsza od pani oferującej jej karty rabatowe i ekspres do kawy przez telefon, to nie mam dobrej wiadomości - w rankingu SW Research najbardziej szanowanych profesji w 2021 roku influencer szoruje po dnie listy. Niżej są już tylko youtuberzy i działacze partii politycznych (dla równowagi, dziennikarze i mediaworkerzy są tylko nieco wyżej).

Jest prosta, BARDZO prosta metoda, jak sobie radzić z tymi niechcianymi telefonami. Wystarczy kulturalnie powiedzieć "nie, dziękuję", po czym bez wdawania się w kolejne dyskusje wystarczy się rozłączyć. Duma Klaudii nie ucierpiałaby, gdyby influencerka wykonała tę czynność, ale przecież nie byłoby wtedy zabawnego nagrania na InstaStories, prawda? Wystarczy nie być wrednym dla innych - takie proste, a jednak wciąż zbyt trudne dla niektórych.

Więcej o: