Sylwia Przybysz i Jan Dąbrowski są już szczęśliwymi rodzicami dwóch córek, ale marzą o dalszym powiększaniu rodziny. Na razie jednak skupiają się na organizacji ślubu, który zgodnie z planem ma odbyć się w przyszłym roku. Influencerzy śnią o hucznej, góralskiej imprezie, a rozchwytywaną salę weselną musieli rezerwować... jeszcze przed zaręczynami. Na łamach serwisu Party opowiedzieli o przygotowaniach do ceremonii.
Youtuber w rozmowie z dziennikarzami "Party" zwrócił uwagę na niestandardową kolejność rozwoju relacji z ukochaną.
Najzabawniejsze jest to, że my najpierw zamówiliśmy salę weselną i orkiestrę, a dopiero potem zorganizowałem zaręczyny. Niby na odwrót, ale po prostu chcemy mieć góralskie wesele, a w tym miejscu, które nam się podoba, bardzo długo czeka się na terminy. Dlatego, kiedy już mieliśmy salę, zacząłem dopiero myśleć o pierścionku dla Sylwii - wyznał w wywiadzie.
Jak doszło do zaręczyn popularnych influencerów? Jan klęknął przed Sylwią w trakcie wigilijnej wieczerzy w obecności innych członków rodziny.
Oświadczyłem się klasycznie, przy wigilijnym stole, w obecności naszych rodziców, św. Mikołaja i naszej starszej córki Poli - wspominał Dąbrowski.
Świeżo upieczona mama dwóch dziewczynek w popularnym w mediach społecznościowych Q&A zdradziła, że jej celem na najbliższe miesiące jest powrót do formy sprzed ciąży, aby móc cieszyć się wyśnioną suknią ślubną.
W związku z tym, że w przyszłym roku mamy ślub i wesele, o ile się odbędzie, to ja mam teraz taki "challenge", żeby schudnąć, by mieć taką sukienkę, jaką sobie wymarzyłam. Na ten moment skupiam się na tym.
Przybysz wielokrotnie powtarzała, że rodzina jest dla niej priorytetem. Potwierdziła swoje słowa w wywiadzie dla "Party".
Wiele osób w naszym wieku pisze w sieci, że nie rozumie, czemu tak wcześnie założyliśmy rodzinę. My szanujemy ich zdanie, ale ja jednak nigdy nie postawiłabym niczego – kariery, pracy, pieniędzy – ponad rodzinę.