Do obowiązków królowej Elżbiety II należy organizowanie oficjalnych imprez, podczas których Jej Wysokość gości setki ważnych osobistości ze świata polityki. Wystawne bankiety zawsze obarczone są sporym ryzykiem, ponieważ stanowią idealną okazję do przeprowadzenia ewentualnego zamachu na życie monarchini. To właśnie dlatego personel pałacu Buckingham zachowuje wówczas szczególne środki ostrożności. Według występującej w programie "Tajemnice królewskich kuchni" Emily Andrews kucharze mają prosty sposób na to, by uchronić królową przed otruciem, a do podniesienia ogólnego alarmu wystarczy jedynie... torebka.
Większość sygnałów, które władczyni wysyła ochroniarzom w momencie zagrożenia lub poczucia dyskomfortu, nie została ujawniona. Wiemy jednak, że szczególną rolę podczas oficjalnych wyjść monarchini odgrywa jej torebka, a dokładniej położenie tego stylizacyjnego dodatku.
Gdy (często drogie i markowe) akcesorium pojawi się na stole, personel ma pięć minut, by zakończyć nieodpowiadające królowej spotkanie. Chęć natychmiastowego opuszczenia miejsca Elżbieta II zgłasza poprzez położenie torebki na podłodze.
Kucharze i ochrona zwracają również uwagę na to, co spożywa ich władczyni. Aby zminimalizować ryzyko otrucia, podają królowej do stołu wybrany losowo kilka sekund wcześniej talerz. Sposób ten utwierdza personel w przekonaniu, że ewentualny zamachowiec nie miałby pewności, do kogo trafi zatruty pokarm.
Kiedy jedzenie jest już nałożone i gotowe do podania, losowo wybiera się talerz, który zostaje zaniesiony królowej. Jeżeli ktoś chciałby otruć królową, musiałby otruć też inne osoby - zdradziła w "Tajemnicach królewskich kuchni" Emily Andrews.
Mamy nadzieję, że zapobiegawcze działania ochronne wystarczą, a personel królowej Elżbiety nigdy nie będzie zmuszony do podjęcia poważniejszej interwencji.