Meghan Markle i książę Harry ograniczyli medialną aktywność. Teraz wiadomo, dlaczego. "Nie byłam tego świadoma"

Meghan Markle i książę Harry zamieszkali w Los Angeles i ograniczyli kontakt z mediami. Właśnie wyszło na jaw, dlaczego podjęli taką decyzję. Amerykańska aktorka nie radziła sobie z krytyką.

Kilkanaście dni temu minął rok od kontrowersyjnej decyzji Meghan Markle i księcia Harry'ego ws. odejścia z królewskiego dworu. Wnuk Elżbiety II i jego żona oficjalnie przestali pełnić książęce obowiązki, musieli zacząć płacić z prywatnych funduszy za ochronę i przenieśli się do Ameryki. Kilka miesięcy spędzili w Kanadzie, jednak z czasem przenieśli się do Los Angeles mimo że mieli świadomości, że będą tam śledzeni przez paparazzi niemalże codziennie. W sieci nie brakowało negatywnych komentarzy pod ich adresem. Większość skierowana była w stronę Meghan, która mocno przeżywała każdą kolejną złą opinię przeczytaną na swój temat. Małżeństwo postanowiło więc ograniczyć medialną aktywność.

Zobacz wideo Książę Harry i Meghan Markle. Odejście z rodziny królewskiej miało swoje konsekwencje

Dlaczego Meghan Markle i książę Harry ograniczyli medialną aktywność i usunęli się w cień?

Meghan od zawsze była krytykowana. Brytyjczykom nie podobało się, że wnuk Elżbiety II poślubi rozwódkę, poza tym Markle udowodniła, że nie za bardzo radzi sobie z przyswojeniem królewskiego protokołu i wielokrotnie łamała jego zapisy. Była jednak zaskoczona kolejnymi opiniami, jakoby nie nadawała się na księżną i nie pasowała do rodziny męża. Taki głosów było bardzo wiele. W 2019 roku "The Sun" informował, że internetowi trolle specjalnie prowokują użytkowników portali społecznościowych, by obrażali i szykanowali księżną. Pałac wydał nawet oświadczenie.

Prosimy, aby każdy, kto korzysta z naszych kanałów w mediach społecznościowych, okazał uprzejmość, życzliwość i szacunek dla wszystkich innych członków naszych rodziny.

Rasistowskich komentarzy pod adresem ciemnoskórej Meghan zaczęło pojawiać się jednak jeszcze więcej. Wielokrotnie życzono jej też śmierci.

Powiedziano mi, że w 2019 roku byłam najbardziej trollowaną osobą na całym świecie. Przez osiem miesięcy nie byłam tego nawet świadoma - byłam na urlopie macierzyńskim - mówiła sama poszkodowana w październiku ubiegłego roku dla podcastu Teenager Therapy.

Nic więc dziwnego, że aktorka podupadła psychicznie na zdrowiu, kiedy w lipcu poroniła, a hejty nie ustały. Mamy jednak nadzieję, że medialna przerwa pomoże jej odbudować poczucie własnej wartości i jeszcze kiedyś zacznie udzielać się tak jak kiedyś.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.