Beata Szydło w środę przemawiała w Parlamencie Europejskim. Standardowo zdecydowała się na zachowawczą stylizację w stonowanych kolorach. Uwagę zwrócił jednak brak jednego z najbardziej rozpoznawalnych elementów jej stylu.
Beata Szydło stawiła się w Europarlamencie jako reprezentantka Prawa i Sprawiedliwości. Jako że zazwyczaj decyduje się na neutralne kolory i sprawdzone stylizacje i tym razem nie pokusiła się o szaleństwa w wyborze poszczególnych elementów garderoby. Miała na sobie granatowy garnitur, do którego dobrała jasnoróżową bluzkę. Na tym etapie nic nas jednak nie zaskoczyło.
Największe zainteresowanie wzbudza tutaj brak elementu, który do tej pory był stały i bardzo charakterystyczny w jej ubiorze. Chodzi oczywiście o broszkę, a raczej broszki, ponieważ polityczka ma całkiem sporą kolekcję. Na nagraniach umieszczonych na jej Twitterze widać, że za granicą często rezygnuje z dodatku, który tak rozsławiła w Polsce. Cieszył się u nas tak wielką sławą, że na Facebooku powstał nawet specjalny fanpage poświęcony różnobarwnym broszkom Szydło.
W 2016 roku na kanale na YouTubie "Fakt24" pojawiło się z kolei wideo, na którym posłanka prezentuje swoje ulubione dodatki. Przyznała, że zakłada je, bo często niosą ze sobą konkretną symbolikę.
To jest bardzo trafiony pomysł i widzę, że kojarzę się z broszkami. Widzę, że też koleżanki noszą. Dobrze, bo to piękny gadżet i przy okazji można dzięki temu wiele symbolicznych rzeczy pokazać - powiedziała wtedy.
Wspomniała, że najbardziej lubi broszkę z trzema kotami, która jest związana z jej miłością do zwierzaków. Zdradziła też, że ma specjalne świąteczne wersje tego dodatku, ale i m.in. taką zrobioną z węgla. Ciekawe, co kryje się za brakiem broszki podczas jej ostatniego wystąpienia.