Sylwester Marzeń kolejny raz okazał się dla TVP strzałem w dziesiątkę. Jacek Kurski kilka minut przed godziną 4 w nocy pokazał wyniki oglądalności - TVP wybrało prawie dwa razy więcej widzów niż sylwestra Polsatu. Jednak od kilku dni nie cichną głosy, że koncert w Ostródzie był na granicy prawa, zaś zdjęcia, które dostaliśmy od jednego z tancerzy/statystów, dowodzą, że jednak reżim sanitarny na widowni był momentami niepokojący.
Zdjęcia wykonano na kilkanaście minut przed godziną 20 w sylwestra. Zatrudnieni na ostatnią chwilę statyści, pracujący tego wieczoru jako tancerze, dopiero schodzili się na widownię. Zajmowali co drugie miejsce - podobnie jak było to w kinach czy teatrach, zanim te placówki zostały zamknięte na głucho w związku z "narodową kwarantanną".
Formalnie nie było to niezgodne z prawem - według rządowych wytycznych w spotkaniach sylwestrowych mogło brać udział maksymalnie pięć osób, ale obostrzenia te nie dotyczyły "pracowników", zaś każdy ze "statystów" został na ten wieczór zatrudniony i jego obowiązkiem wynikającym z umowy była dobra zabawa na widowni.
Jacek Kurski na Twitterze informował, że Sylwester Marzeń zrealizowany został w "reżimie epidemicznym" - oznaczałoby to dystans, maseczki i testy pracowników. A jak to wyglądało w praktyce?
Dystans? Kiedy zaczęła się krzątanina, nie było już mowy o dystansie. Dystans - czego dowodzą też zdjęcia agencyjne fotoreporterów (znajdziecie je w naszej galerii) obserwujących uważnie wydarzenia na scenie - nie działał też wśród artystów i prowadzących. Maseczki? Niektórzy mieli, inni nie mieli - dopiero do transmisji na żywo wszyscy na widowni założyli obowiązkowe przezroczyste półprzyłbice - prawnie dozwolone, ale mniej skuteczne od maseczek.
Ujęcia widowni przekazują też sobie użytkownicy Twittera, którzy robili specjalnie zdjęcia telewizji: