Meghan Markle zatrudniła sztab ekspertów do opieki nad synem. Archie ma nawet instruktorkę od jogi. Przesada?

O tym, że Meghan Markle nazywana jest "trudną" księżną, wiemy nie od dziś. Ale mało kto chyba spodziewał się, że zatrudni "armię ekspertów", którzy pomogą jej wychować Archiego.

Odkąd tylko Meghan Markle dołączyła do brytyjskiego rodu Windsorów, nie milkną plotki na temat sposobu traktowania przez nią służby. Kolejno zwalniały się jej asystentki, a ona wprowadzała nowe zasady. Teraz światło dzienne ujrzał fakt, ile tak naprawdę osób zajmuje się synem Meghan. Archie ma nad sobą cały sztab ekspertów.

Zobacz wideo Rodzina królewska to firma. Co teraz z Harrym i Meghan?

Meghan Markle, Archie i "armia ekspertów" 

Meghan Markle od początku narodzin pierwszego dziecka miała problem z porozumieniem się z opiekunkami. Żona księcia Harry'ego bardzo kontrolowała nianie i często zwalniała jej bez powodu. Głośnym echem w mediach odbił się fakt wyrzucenia jednej ze służących w środku nocy. Niestety do dziś nie wiadomo jaka była tego przyczyna. 

Ona nigdy nie mogła znaleźć porozumienia ze swoimi nianiami. Była nadpobudliwa, a najbardziej nie mogła znieść tego, że któraś z opiekunek radziła sobie lepiej z dzieckiem niż ona. Doszło do tego, że nianie nie wiedziały, jaka jest ich praca - podaje magazyn "Women's Day".

Choć Meghan po przeprowadzce do Santa Barbara zrezygnowała z niani, postanowiła zatrudnić ekspertów, którzy będą skupiać się na prawidłowym rozwoju dziecka. Mimo że Archie ma 1,5 roku, sławna mama zapewniła mu nawet lekcję z trenerką jogi.

Ma armię ekspertów, którzy pilnują, by Archie dobrze dorastał. Są logopedzi, terapeuci behawioralni, hiszpańskojęzyczna niania, która upewnia się, że będzie dwujęzyczny, instruktorki jogi dla dzieci… po prostu, Archie ma wszystko. Meghan chce mu wynagrodzić fakt, że z powodu pandemii nie może bawić się z dzieci w jego wieku, z którymi mógłby się zintegrować. Zatrudniła najlepszych ekspertów od dzieci, jakich można kupić za pieniądze, ale nadal w jego krąży w pobliżu podczas lekcji - co jest w pewnym sensie sprzeczne z celem tego wszystkiego. Niestety pracownicy nie mają innego wyjścia, jak zaakceptować to, ponieważ jest księżniczką i ich zatrudnia - podaje informator.

A wy, co uważacie o zatrudnianiu tylu ekspertów w przypadku wychowania dziecka?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.