Związek, a szczególnie rozstanie Blanki Lipińskiej i Aleksandra Barona były w ostatnich miesiącach pożywką dla mediów. Celebryci obnosili się z łączącym ich uczuciem, pokazując na Instagramie wspólną codzienność w dobie pandemii. Nic dziwnego, że zarówno fani pary, jak i "koledzy" z branży mocno przeżyli rozpad tej relacji i często niepotrzebnie dawali upust emocjom, komentując kochliwość muzyka. Od momentu, w którym z profilu autorki erotyków zniknęły zdjęcia z ukochanym, na łamach prasy pojawiło się gros niepotwierdzonych informacji. Lipińska zdementowała jedną z najnowszych plotek.
Blanka Lipińska kilka dni temu obchodziła imieniny, a w sieci pochwaliła się prezentami, które otrzymała od najbliższych. Jak donosił wówczas serwis Pudelek, Baron miał odwiedzić byłą dziewczynę w Puławach. Muzyk rzekomo wręczył jej tam bukiet pięknych białych róż i goździków.
Oni nadal się spotykają. 1 grudnia Baron specjalnie przyjechał dla niej do Puław i wręczył jej bukiet. Widziało go kilka osób, bo zastawił samochód kuriera. Dostała od niego kwiaty, a później nawet pokazała je w relacjach na Instagramie - twierdzi źródło portalu.
Autorka powieści erotycznych odniosła się do powielanych w mediach plotek. Udostępniła na InstaStories zdjęcie kwiatów, wyznała, że bukiet otrzymała w Warszawie i z ironią zaznaczyła, że prasa bardziej ogarnia jej życie niż ona sama.
Blanka Lipińska nie ukrywa, że rzeczywiście widuje się z byłym ukochanym, jednak tym razem to chyba nie od niego otrzymała ten piękny bukiet.
"Niestety" nie ma tu żadnej dramy, wciąż jesteśmy dla siebie wsparciem i mądrością. Robienie ze mnie ofiary wykorzystanej przez "bawidamka". Ludzie, serio? Przecież to ja go sobie wymyśliłam i uwiodłam, nie on mnie. Tak, mamy ze sobą doskonały kontakt. Tak, rozmawiamy i szanujemy siebie, a nawet WIDUJEMY - napisała ostatnio na Instagramie.
Trzeba przyznać. że imieninowy bukiet dla Blanki jest piękny bez względu na tożsamość darczyńcy.