To nie pierwszy raz, kiedy Renzo Pancera ma do czynienia z policją. Jego dziewczyna, Micaela Zalazar dwa razy wzywała wcześniej policję na pomoc, ponieważ bokser-amator dopuścił się wobec niej przemocy domowej. Niestety, ostatni raz okazał się tragiczny w skutkach. 25-letni Renzo Pancera pobił partnerkę, pojechał z nią do szpitala i tam ją zostawił. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych obrażeń.
Renzo Pancera i Micaela Zalazar byli parą od dwóch lat i od dłuższego czasu w ich związku działo się źle. Renzo był przemocowy, Micaela kilka razy wzywała do niego policję. Doświadczała z jego strony nie tylko przemocy fizycznej, ale i psychicznej - nie mogła mieć własnego telefonu komórkowego, ani wychodzić bez jego wiedzy z domu.
Tym razem to sam Renzo przywiózł Micaelę do szpitala w poniedziałek w godzinach popołudniowych. Kobieta miała złamaną rękę i obrażenia brzucha. Lekarze byli zmuszeni do przeprowadzenia aborcji, bowiem 5-miesięczny płód nie przeżył ataku boksera. Micaela zdążyła jeszcze dowiedzieć się, że jej dziecko nie żyje, zanim sama umarła. Jej najbliższa rodzina, w rozmowach z argentyńskimi mediami, mówi, że 27-latka poddała się po tym, jak otrzymała od lekarzy informację o stanie swojej ciąży.
W tym czasie Renzo Pancera wrócił do domu. To tam zatrzymała go policja. Mężczyzna czeka na przedstawienie mu zarzutów, policja zaś wstrzymuje się z tym do momentu otrzymania raportu z autopsji Micaeli. Na razie argentyńskie media mówią o morderstwie ze szczególnym okrucieństwem i przemocy domowej, które doprowadziły do aborcji.
Morderca trenował sztuki walki, walczył amatorsko w zawodach bokserskich w Buenos Aires. Za zabójstwo grozi mu kara wieloletniego więzienia.
Kobieta miała na wychowaniu dwójkę dzieci z poprzedniego związku - 12-letniego syna i 3-letnią córkę.