Maja Hyży niedawno powitała na świecie swoje trzecie dziecko. Jej córeczka Antosia ma już ponad miesiąc, zaś Maja chętnie udziela kolejnych wywiadów. Tym razem gościła w "Dzień dobry TVN", gdzie zdradziła nową tajemnicę ze swojego życia. Okazuje się, że w dzieciństwie przeszła poważną chorobę, przez którą jej życie zatrzymało się na niemalże dwa lata.
Maja Hyży zdobyła się na bardzo intymne wyznanie w "Dzień dobry TVN". Zdradziła, jak wyglądało jej dzieciństwo. Niewiele brakowało, a wokalistka poruszałaby się na wózku inwalidzkim. Co takiego się stało?
Maja miała 12 lat i jak większość dzieciaków w tym wieku, uwielbiała sport. Niestety, jej własne ciało miało zupełnie inne plany, niż ona:
Miałam zaledwie 12 lat, kiedy moje dzieciństwo się skończyło. Chodzi o nogi. Byłam sportsmenką. Uwielbiałam grać w kosza, biegać. Zaczęło się od bólu nogi. Nie mogłam dojść do domu - wyznała Maja.
Ale to dalsza część tej historii mrozi krew w żyłach. Maja usłyszała, że być może nigdy już nie będzie chodzić, przez dłuższy czas poruszała się przy pomocy wózka inwalidzkiego:
Od lekarzy najpierw usłyszałam, że wyląduję na wózku. Moi rodzice nie poddali się. Przez dwa lata leżałam w łóżku w gipsie od pasa w dół, z szyną pomiędzy nogami. Po dwóch latach uczyłam się na nowo chodzić. To była abstrakcja. Płakałam z bólu, ale trzeba było zrobić te pierwsze kroki - powiedziała w rozmowie z Piotrem Wojtasikiem z "Dzień dobry TVN".
Dziś po leczeniu w dzieciństwie nie ma już właściwie śladu. Na biodrze Mai Hyży widnieje jednak blizna, której artystka nie zakrywa. Jest to najpewniej pozostałość po zabiegach, którym musiała się poddać, kiedy była nastolatką. Maja Hyży nie zdradziła nazwy schorzenia, jednak zastosowane i opisane przez nią leczenie wskazuje na dysplazję stawu biodrowego. Leczenie w wieku późniejszym, niż niemowlęcy, jest bardzo uciążliwe dla cierpiącego na to schorzenie.
Niezła fighterka - podsumowała materiał Paulina Krupińska.