W poniedziałkowy poranek, 13 lipca, media obiegła przykra wiadomość - Jerzy Stuhr trafił do szpitala. Wybitny aktor przebył udar mózgu, a jego życie było poważnie zagrożone. Słowa otuchy słali publicznie znani koledzy mężczyzny i wszyscy, którzy cenią sobie jego bogate doświadczenie. Gwiazdor został bowiem przewieziony z nocy 12 na 13 lipca z Nowego Targu do krakowskiego szpitala. Spędził w nim dwa tygodnie i na szczęście stan jego zdrowia poprawił się. Właśnie na jaw wyszło, że aktor wrócił już do domu.
Radosną nowinę o wyjściu ze szpitala przekazała "Gazecie Wyborczej" żona aktora, Barbara Stuhr. Kobieta nie chciała zdradzać zbyt wiele, ale nie ukrywała szczęścia.
Mąż został dziś wypisany ze Szpitala Uniwersyteckiego. Czuje się dobrze, właśnie jedziemy do domu.
Panem Jerzym będzie opiekować się teraz zapewne cała rodzina. W końcu wszyscy z przerażeniem przyjęli informacje o udarze. Warto dodać, że strach potęgował fakt, że Stuhr był już kiedyś bardzo poważnie chory. W 2011 roku lekarze zdiagnozowali u niego raka przełyku, jednak dzięki pomocy specjalistów aktorowi udało się wyzdrowieć.
Mamy nadzieję, że i teraz gwiazdor wróci do siebie i jeszcze nie raz zobaczymy go na deskach teatru.
ZOBACZ TEŻ: Barbara i Maciej Stuhrowie w poruszającym spocie. Zdradzili, jak mówić o potrzebach opiekuna osoby chorej