Meghan Markle i książę Harry zaledwie parę tygodni temu podjęli decyzję o wyprowadzce do Kalifornii. Choć minęło niewiele czasu, według tabloidu "Star" zyskali już przydomek "sąsiadów z piekła rodem". Prawdopodobnie spowodowane to jest tym, że dotąd spokojna okolica codziennie gości rzeszę fanów i paparazzich, zainteresowanych życiem byłem książęcej pary. Dodatkowo w ostatnim czasie nasiliły się loty helikopterem czy drony latające nad domem Meghan i Harry''ego.
Jakby tego było mało, amerykański magazyn uważa, że oprócz tłumów, które zainicjowała przeprowadzka Meghan i Harry'ego, była książęca para nie należy do przyjaznych osób. Od sąsiadów trzymają się z daleka i nie nawiązują bliższych relacji (no może z wyjątkiem Adele, z którą udało im się zaprzyjaźnić).
Ludzie płacą miliony, żeby mieszkać w tej luksusowej, pięknej i przede wszystkim spokojnej okolicy - mówi informator tabloidu.
Okazuje się, że magazyn zdobył również komentarze rzekomych sąsiadów Meghan i Harry'ego.
Trzymają się siebie i nie są ani trochę przyjaźni - mówi jeden.
Kiedy zabierają swoje psy na spacer, z nikim nie rozmawiają - dodaje drugi.
Mimo doniesień tabloidu trzeba wziąć pod uwagę fakt, że bycie nękanym przez paparazzi i namolnych fanów, nie jest łatwe. Meghan i Harry po raz kolejny stają się ofiarami amerykańskich magazynów, które nie przebierają w środkach. W końcu wszyscy ostrzegali parę, że nie będzie im łatwo w Stanach Zjednoczonych, w których mogą zapomnieć o spokoju i prywatności. Dlatego niewiele osób rozumie decyzję ich wyprowadzki z bezpiecznej Kanady, gdzie mieli zagwarantowany spokój.