Anna Lewandowska i Marina Łuczenko-Szczęsna odpowiedzialnie izolują się ze swoimi rodzinami w domach. Pozostają jednak ze sobą w stałym kontakcie, czym pochwaliły się na Instagramie. Do Mariny i Wojtka w czasie rozmowy na żywo z fanami dołączyli Ania i Robert.
Trudno jest się teraz spotkać w inny sposób niż w internecie. Gwiazdy ochoczo z tego korzystają, a Marina i "Lewa" na swoich Instagramach bardzo często łączą się tak z fanami. Zapewne musieli być oni bardzo zaskoczeni, kiedy nagle do Mariny i Wojtka dołączyli Lewandowscy.
Panowie niewiele mieli do powiedzenia. Znacznie bardziej rozmowne były panie. Poruszyły też kwestię istotną dla wielu osób, które tkwią w domu - prawie bez ruchu, przyklejone do komputera lub smartfona. Okazuje się, że i Marina i Anna Lewandowska nie są tutaj wyjątkami - one także przytyły. Jednak w o wiele korzystniejszej sytuacji jest tutaj Ania, która wprost stwierdziła:
I tak szybko wszystko zrzucę - dodała zgodnie z prawdą.
Przypomnijmy, że Ania Lewandowska jest już na samym końcu ciąży. Pokaźny brzuch nie przeszkadza jej w standardowej aktywności, do której nas przyzwyczaiła - trenerka nadal ćwiczy (choć oczywiście w nieco mniejszym zakresie) i pozostaje fit. Do tego dochodzi też kwestia zdrowego odżywiania, nawyków. Rzeczywiście - Ania po porodzie z pewnością szybko wróci do formy sprzed ciąży.
Co innego jednak Marina. Wprost przyznała, że trochę jest jej więcej. Nie ma też aż takiej motywacji do ćwiczeń, kiedy jedyną możliwością kontaktu z fanami jest jej Instagram:
Ja przytyłam dwa, trzy kilo i jest to trochę problem, bo lubię być przychudzona. Ale właściwie w ogóle się nie ruszam. Ostatnio poszłam pobiegać i tak mi się kręciło w głowie - wyznała.
Trzymamy za Marinę kciuki, choć wielu z nas ma do zrzucenia "trochę" więcej, niż dwa lub trzy kilogramy.