Grzegorz Krychowiak postanowił zmierzyć się z prawdziwym wyzwaniem. Sam zrobił imponującą listę dań (w sumie trzy, ale za to jakie!) na świąteczny stół, w czym pomogła mu mama. Łatwo jednak nie było.
Jak wielkie było to wyzwanie, dowiedzieliśmy się z nagrania, które zrobiła ukochana Grzegorza, Celia. Piłkarz był w stałym kontakcie z mamą, która krok po kroku mówiła mu, co ma robić. Kontrolowała każdy etap przygotowań dań, podpowiadała, jak kroić ogórki kiszone i jak mieszać mięso do gołąbków. Ale nie obyło się bez wpadek. Mama piłkarza nie była ze swoim synem na zakupach, więc Grzegorz poproszony o kupienie kukurydzy w puszce, kupił... całą kolbę, którą musiał potem podgotować i oskubać.
To będzie pierwsza twoja sałatka w życiu! Następnym razem będziesz wiedział, co ci nie pasowało, bo będziesz ją jadł - mówiła mama przez głośnik.
Albo nie - odpowiedział asekuracyjnie Grzegorz.
Doceńcie też moment kryzysu, który nastąpił w czasie mieszania mięsa do gołąbków. Grzegorz i Celia mięsa nie jedzą, dlatego nie powinien dziwić jęk obrzydzenia, jaki wydobył się z piłkarza. Na to mama miała jedną radę:
Przestań. - tak, aż słychać było tę kropkę na końcu...
Dla piłkarza było to przełomowe doświadczenie. Pierwszy raz w życiu zrobił swoją własną sałatkę jarzynową, bez której chyba nie da się spędzić prawdziwie polskich świąt. Wykonał też gołąbki (tu kiwamy głową z uznaniem, gołąbki nawet dla wprawionego kucharza to często problem - poza tym ich robienie zajmuje okropnie dużo czasu) i bigos (OK, nie te święta, ale doceniamy starania).
J'ai fait bigos. J'ai fait sałatka. Et la j'ai fait gołąbki - tłumaczył Celii, jakie dania zrobił, siedząc w umęczeniu na podłodze pod piekarnikiem.
Grzegorz Krychowiak może być z siebie dumny. Ale wiecie, kto jeszcze powinien? Pani Mama. Jej 30-letni piłkarz w przyszłym roku zrobi chyba wszystkie dania na święta, a ona będzie mogła odpocząć! Skoro dał radę z gołąbkami i bigosem, to również makowiec i pierogi nie powinny być mu straszne. Trzymamy kciuki.