• Link został skopiowany

Weronika Rosati publikuje wiadomości od Joanny Sarapaty i OSTRO reaguje na zarzuty. Mocne szczegóły. "Uderzył mnie na planie, z którego został wyrzucony"

Znajoma Roberta Śmigielskiego - Joanna Sarapata - wysyła do mediów wiadomości, które mają pogrążyć Weronikę Rosati? Aktorka opublikowała screeny na Instagramie. Odpowiedziała też na zarzuty.
Weronika Rosati
fot.Instagram/weronikarosati
Zobacz wideo

Od miesięcy z pierwszych stron tabloidów nie znika temat rozstania Weroniki Rosati i Roberta Śmigielskiego. Ostatnio jednak o tej dwójce mówi się znacznie częściej. Wszystko za sprawą wywiadu Magdaleny Środy z aktorką. W trakcie rozmowy Weronika Rosati wyznała, że były partner znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie.

Robert Śmigielski chce zniszczyć Weronikę Rosati

Wojna między Weroniką Rosati a Robertem Śmigielskim trwa. Ostatnio aktorka wyznała, że zgłosiła już na policję to, że były partner i ojciec jej dziecka stosował wobec niej przemoc.

Oficjalnie mogę potwierdzić, że policja wszczęła postępowanie przeciw mojemu byłemu partnerowi i ojcu mojego dziecka za znęcanie się psychiczne i fizyczne nade mną - napisała.

Jednak wszystko wskazuje na to, że Rosati szybko nie zazna spokoju. Gwiazda opublikowała na swoim Instagramie screeny wiadomości, jakie znajoma Śmigielskiego, Joanna Sarapata, wysyła do dziennikarzy. Czytamy w nich, że Robert utrzymywał Weronikę przez cały czas, kiedy ta była w ciąży, a aktorce zależy tylko i wyłącznie na pieniądzach. Ponadto, kobieta donosi, że gwiazda od kilku miesięcy jest w nowym związku, i że jest w stanie "zniszczyć każdego faceta dla kasy lub sławy".

Dodajmy, że Joanna jest przyjaciółką Roberta Śmigielskiego i Krystyny Demskiej-Olbrychskiej. Na co dzień maluje obrazy, a niegdyś była w związku małżeńskim z aktorem, Jarosławem Jakimowiczem. To nie pierwszy raz, kiedy artystka krytykuje Rosati. Po tym, jak w sieci pojawił się wywiad Środy z aktorką, Sarapara napisała na Facebooku:

Ona to się Boga nie boi. Mężczyzna nie jest gorszy od kobiety, aby go nie bronić

Weronika Rosati najwyraźniej straciła cierpliwość. Na Instagramie opublikowała screeny wiadomości i swoją odpowiedź:

Zacznę od tego, że pani Sarapata zadzwoniła do mnie około tydzień temu, po ukazaniu się wywiadu w "Wysokich obcasach", zastraszając mnie, że „team” mojego byłego partnera mnie zniszczy. Pani Joanna na moje zamówienie malowała mój portret w ciąży ( nigdy mimo próśb go nie dostałam) i NIGDY nie była w moim domu. Natomiast razem z synami swoimi była oczywiście pacjentką i jest przyjaciółką Olbrychskiej. Pani Joanno, w głowie mi się nie mieści, że kobieta o kobiecie i tym bardziej, której nie zna, pisze w taki sposób, jaki pani pisze o mnie
 

W dalszej części jest jeszcze mocniej. Aktorka ujawniła bowiem kolejne informacje dotyczące jej relacji z Śmigielskim. 

W ciąży byłam w związku z R. tak, ale to był koszmar i jego więcej nie było niż był. Przez to, że zgotował mi piekło wyjechałam do USA

Weronika skomentowała też kwestie finansowe. Twierdzi, że były partner nie zapłacił ani grosza za jej poród w Los Angeles. Jakby tego było mało, miał być dłużny rodzicom Rosati kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Robert nie kupił NICZEGO mojej córce - ani na urodziny, ani na gwiazdkę. Wszystko kupuję ja i moja rodzina. Ostatnie parę maili z prośbą o kupno wózka zostały przez niego zignorowane

Aktorka ponownie poruszyła też temat tego, jak były partner stosował wobec niej przemoc fizyczną.

Mówiłam w wywiadach, że ja odeszłam od niego gdy dziecko było małe. Kiedy? Po tym, jak uderzył mnie na planie, z którego potem został wyrzucony. Ja chcę kasy? Chcę alimentów - najwyższych - takich, jakie mojemu dziecku się należą prawnie, takich żeby Eli nie pogorszył się status życia i takich, które będą stosowne do horrendalnie wysokich zarobków ojca. Takie jest prawo. To nie są pieniądze dla mnie.
 

Co ciekawe, gwiazda wypomniała też Śmigielskiemu jego wykształcenie, a dokładnie to, że jest lekarzem bez doktoratu.

Lekarz (bo doktoratu nie ma) nie podaje mnie do sądu, bo WSZYSTKO, co mówię jest prawdą i mam na to dowody i świadków. A dziecko go nigdy nie obchodziło, inaczej nie podniósł by ręki na jego mamę.

Coś nam się wydaje, że ta batalia szybko się nie skończy...

Co o tym myślicie?

KS

Więcej o: