Książę Harry w środę wystąpił w Londynie na WE Day, czyli na spotkaniu młodych liderów. Wygłosił tam płomienną przemową na temat konieczności podjęcia konkretnych decyzji na rzecz ochrony środowiska. Podkreślał, że to problem, który wciąż jest bagatelizowany.
Mamy fakty, naukę, technologię i możliwości, żeby ocalić nie tylko naszą planetę, ale przede wszystkim siebie - mówił.
Najwspanialsze zasoby naszego świata są każdego dnia zagrożone. Każdy las, każda rzeka, każdy ocean, każda linia brzegowa, każdy owad, każde dzikie zwierzę. Każde źdźbło trawy, każdy promień słońca jest ważny dla naszego przetrwania.
Mądre słowa, ale książę z pewnością byłby bardziej wiarygodny, gdyby sam postępował według tej filozofii. Tymczasem zaledwie dwa dni wcześniej Harry wypożyczał prywatny helikopter, którym przemieszczał się z Londynu do Birmingham - donosi "The Sun".
Prywatny helikopter emituje bardzo dużo dwutlenku węgla. Być może na przyszłość książę rozważy bardziej proekologiczne środki transportu.
Dla porównania tabloid podaje, że pokonanie tej odległości pociągiem zajęłoby księciu tylko pół godziny dłużej i byłoby znacznie tańsze - bilet w pierwszej klasie kosztuje 34 funty, a nie 6 tysięcy jak wypożyczenie helikoptera. Przypomnijmy, że całkiem niedawno również Meghan Markle zdecydowała się podróżować prywatnym odrzutowcem na swoje baby shower w Nowym Jorku, za co "zapłaciła" 250 tys. dolarów. Czy w takiej sytuacji wystąpienie Harry'ego nie wydaje Wam się hipokryzją? Pałac Kensington zabrał głos:
Decyzje dotyczące podróżowania są podejmowane na podstawie kilku czynników, takich jak oszczędność czasu, bezpieczeństwo i wpływ na inne osoby. Najważniejsza jest realizacja wyznaczonego planu.
Przekonujące tłumaczenie?
WJ